Tak duże emisje obligacji przez spółki odzwierciedlają skalę ich potrzeb finansowych w czasie kryzysu. Emitenci korzystają z ultraluźnej polityki pieniężnej banków centralnych, która przekłada się na niskie koszty pozyskiwania pieniędzy z rynku obligacji. Rynek jest wspierany m.in. przez amerykański Fed, który niedawno zaczął skupować obligacje korporacyjne z rynku wtórnego. Wcześniej kupował je poprzez fundusze ETF.
– Wsparcie banków centralnych sprawiło, że inwestorzy zajmują długie pozycje na rynku, mimo że fundamenty są kruche. Nie spodziewam się jednak zmiany ogólnego trendu, gdyż wsparcie banków centralnych jest silne, a na każdą słabość znajdzie się rozwiązanie – twierdzi Giuseppe Sersale, zarządzający z funduszu Anthillia Capital Parteners.
Problemem mogą być jednak cięcia ratingów spółek emitujących obligacje. Z wyliczeń agencji S&P wynika, że w tym roku ponad 30 firm z całego świata (emitujących obligacje) zostało „upadłymi aniołami", czyli ich ratingi spadły z klasy inwestycyjnej do „śmieciowej". 126 dalszych ma ratingi na poziomie BBB- (czyli najniższe oceny klasy inwestycyjnej) z perspektywą negatywną. Czyli mogą mieć za jakiś czas obniżone ratingi do klasy „śmieciowej". W styczniu firm ryzykujących stanie się „upadłym aniołem" było na całym świecie 44. HK