To, że przywódcom państw Unii Europejskiej udało się po czterech dniach i nocach negocjacji dogadać w sprawie ram unijnego budżetu na lata 2021–2027 i wartego 750 mld euro funduszu Next Generation EU, wywołało zrozumiałą radość inwestorów oraz analityków. „Uznajemy to porozumienie za pozytywne i wspierające nasz pogląd, że strefa euro jest w dobrej pozycji, by podnieść się po szoku związanym z Covid" – napisali eksperci Goldman Sachs.
Niemal każdy mógł mieć poczucie sukcesu. Oszczędna Piątka (Holandia, Austria, Dania, Szwecja, Finlandia) cieszyła się, że udało się zmniejszyć fundusze przeznaczone dla granty dla innych państw UE i uzyskać rabaty w składkach członkowskich. Hiszpania, Włochy i Polska doceniły to, że bardzo dużą część przeznaczonego dla nich wsparcia udało się uratować. Rządy państw takich jak Luksemburg uznały za swój sukces to, że powiązano wypłatę tych pieniędzy z praworządnością. Rządy Polski czy Węgier odetchnęły jednak z ulgą, że mechanizm sankcji został bardzo mocno rozwodniony, a ostateczna decyzja o odebraniu środków będzie wymagała zgody Rady Europejskiej, gdzie wciąż obowiązuje jednomyślność. Co prawda Parlament Europejski chce silniejszego mechanizmu sankcji, ale dopiero na jesieni okaże się, co z tego będzie. Niemcy z pewnością mogą odetchnąć, że dzięki obietnicy wielkiego wsparcia fiskalnego zdołano odsunąć groźbę erozji Unii.
Najbardziej cieszyć się powinna jednak Komisja Europejska.Oto bowiem stała się władzą fiskalną. Dostała zadanie zebrania z rynków 750 mld euro, a następnie ich rozdzielenia na konkretne projekty. To kolejny, bardzo ważny, krok prowadzący do zacieśnienia integracji europejskiej. Być może okaże się więc, że polityczne skutki powstania unijnego funduszu stymulacyjnego będą o wiele bardziej doniosłe od ekonomicznych.
– Po raz pierwszy w historii UE ma pozwolenie na to, by zaciągać własne długi na dużą skalę. To pierwszy ważny krok ku uwspólnotowieniu długu. W czasie następnych kryzysów UE będzie miała już dużo mniej barier dla zadłużania się. Zmierza ona w kierunku „unii transferów fiskalnych". To, czy wszystkie kraje członkowskie są przygotowane pójść tą ścieżką, jest jednak wątpliwe w świetle oporu krajów Europy Północnej – twierdzi Christoph Weil, ekonomista Commerzbanku.
Pieniądze na uspokojenie
Fundusz Next Generation EU formalnie jest przedstawiany jako mechanizm mający ratować unijne gospodarki po pandemii Covid-19. W tym roku jednak żadnemu państwu on nie pomoże. Jest on powiązany z unijną perspektywą budżetową na lata 2021–2027, więc pierwsze pieniądze mogą być z niego wypłacone dopiero w przyszłym roku. Czyli w okresie, w którym według znacznej większości instytucji analitycznych powinno dojść do silnego odbicia wzrostu gospodarczego w Europie. Fundusz ratunkowy nie będzie też jednorazowym zastrzykiem stabilizacyjnym, gdyż wypłaty będą rozpisane na lata. 70 proc. środków ma zostać rozdysponowane w latach 2021–2022, a reszta w 2023 r. Bardziej właściwym byłoby więc nazywać ten mechanizm „funduszem przyspieszenia ożywienia gospodarczego".