Od najniższych marcowy poziomów giełdy amerykańskie urosły do 30 września o 54 proc., brytyjska o 17, europejskie bez W. Brytanii o 34, japońska o 33, a parkiety krajów rozwijających się – o 41 proc.
Które giełdy wydają się tanie na progu ostatniego kwartału 2020 roku? - zastanawia się Duncan Lamont, CFA, szef działu badań i analiz Schrodersa. Jak podkreśla, najbardziej wyróżnia się rynek amerykański, który jest bardzo drogi, ale warto na niego spojrzeć. Jednak to samo w sobie nie jest nowe. Przez lata był kosztowny z punktu widzenia wyceny, ale nadal osiągał lepsze wyniki niż inne rynki.
Akcje FAMAG - Facebook, Apple, Microsoft, Amazon i Google - były beneficjentami wielu trendów, które przyspieszyły w tym roku: wykorzystanie technologii, przetwarzanie w chmurze, praca z domu, zakupy online i tak dalej. W świecie niskiego i spadającego wzrostu, imponujący wzrost, jaki te firmy były w stanie osiągnąć, został wysoko oceniony przez inwestorów.
Jednak obecne ceny akcji wpisują się w dość odważne prognozy wzrostu na przyszłość i okaże się, czy mogą one przynieść efekty. Coraz częściej padają na nich również regulacyjne olśnienie. Ryzyko obfituje, a wyceny są oczywiście drogie, ale odważny inwestor musiałby całkowicie uniknąć Stanów Zjednoczonych w ramach globalnego portfela giełdowego.
- Dużym minusem cen akcji, które tak daleko wyprzedziły fundamenty firmy (np. zyski), jest to, że kiedy aktualizujemy naszą regularną analizę wycen giełdowych, nie jest to ładny widok. O ile jeszcze w połowie marca nasza siatka wyceny była zielonym polem, dziś wygląda to bardziej tak, jakby ktoś rozlał po całej stronie szklankę czerwieni. Spośród 25 miar wycen giełdowych w tabeli (pięć rynków i pięć miar dla każdego), 19 jest drogich. 12 są droższe o ponad 20% w porównaniu z medianą z ostatnich 15 lat (patrz grafika). Nic nie wygląda szczególnie tanio. Inwestorzy muszą przygotować się na niższe oczekiwane zwroty we wszystkich dziedzinach – zauważa Lamont.