To był najlepszy tydzień dla amerykańskich giełd od kwietnia. Ta fala optymizmu przelała się przez rynki, choć długo utrzymywała się niepewność, co do wyniku wyborów prezydenckich w USA. Do zamknięcia tego wydania „Parkietu" ich oficjalny zwycięzca nie był jeszcze znany, ale szanse na wygraną kandydata demokratów Joe Bidena bardzo wzrosły. Zaczął on prowadzić niewielką przewagą w kolejnych dwóch stanach – w Georgii i w Pensylwanii. Zwycięstwo w nich ostatecznie blokowałoby prezydentowi Donaldowi Trumpowi drogę do reelekcji.
Nastroje na globalnych giełdach pogorszyły się jednak w porównaniu z czwartkiem. W piątek po południu większość europejskich indeksów giełdowych traciła, a te, które zyskiwały, rosły jedynie lekko. Mogło to mieć związek z pojawieniem się ryzyka, że w styczniu dojdzie do dogrywki w wyborze dwóch senatorów w Georgii. Dotychczas rynek liczył, że republikanie zachowają przewagę w Senacie, skutecznie blokując część inicjatyw demokratycznego prezydenta (np. podwyżki podatków). Gdyby demokratom udało się jednak odbić oba mandaty senatorskie, to układ sił w Senacie wynosiłby 50:50. To wciąż byłoby wielką przeszkodą dla demokratów w realizacji ich programu.
Krytycznie o wpływie prezydentury Bidena na giełdy w USA wypowiedział się Mark Mobius, guru rynków wschodzących, założyciel firmy Mobius Capital Partners. – Prezydentura Joe Bidena byłaby negatywna dla akcji amerykańskich, a pozytywna dla innych rynków, biorąc pod uwagę jego plany podwyżek podatków dla spółek i bogatych Amerykanów. Byłaby dobra dla rynków wschodzących i innych globalnych akcji, gdyż byłaby ucieczką z rynku amerykańskiego – stwierdził Mobius.
Pozytywnym sygnałem dla rynków stały się za to w piątek dane z amerykańskiego rynku pracy. Liczba etatów w USA zwiększyła się w październiku (licząc z pominięciem rolnictwa) o 638 tys., gdy średnio oczekiwano wzrostu o 600 tys. Dane za wrzesień zrewidowano w górę do 672 tys. Stopa bezrobocia w USA spadła z 7,9 proc. we wrześniu do 6,9 proc. w październiku. Zmniejszyła się ona dużo bardziej, niż mówiły prognozy. Wciąż jej jednak sporo brakuje do poziomu sprzed pandemii. W lutym wynosiła zaledwie 3,5 proc. i była najniższa od ponad pół wieku. Jak dotąd przywrócono już 62 proc. etatów utraconych od początku pandemii. Średnia płaca godzinowa zwiększyła się jednak nieco wolniej od prognoz. Jej wzrost zwolnił z 4,7 proc. r./r. we wrześniu do 4,5 proc. w październiku. HK