Szwajcarski Bank Narodowy (SNB) spodziewa się, że jego zysk za 2020 r. sięgnie 21 mld franków (24 mld USD lub 87,5 mld zł). Same zyski wypracowane w wyniku zakupu aktywów denominowanych w obcych walutach mogą sięgnąć 13 mld franków. Zysk SNB za 2020 r. będzie jednak niższy od wypracowanego rok wcześniej. Wyniósł on wówczas 49 mld franków.
SNB wypłaci 4 mld franków ze swojego zysku do budżetu Szwajcarii oraz budżetów kantonów będących jego udziałowcami. Udziałowcom prywatnym zostanie wypłacona dywidenda wynosząca 15 franków na akcję. W piątek jedna akcja SNB kosztowała 4,77 tys. franków.
Wysokie zyski szwajcarskiego banku centralnego to produkt uboczny interwencji, które przeprowadza on, by osłabić franka i wspomóc w ten sposób gospodarkę. Interwencje przeprowadzane w 2020 r. przez SNB były warte blisko 15 proc. PKB Szwajcarii. W połowie grudnia amerykański Departament Skarbu oficjalnie napiętnował Szwajcarię jako kraj manipulujący kursem swojej waluty. – Szwajcaria, czy raczej SNB, nie jest manipulatorem walutowym. Bez tych interwencji kraj wpadłby w deflację – bronił się wówczas Thomas Jordan, prezes SNB.
Pomimo tych interwencji przez ostatnie 12 miesięcy frank szwajcarski umocnił się o nieco ponad 10 proc. wobec dolara. Kurs wobec euro wrócił jednak na poziom podobny jak 12 miesięcy temu. W kwietniu i maju sięgał on prawie 1,05 franka za 1 euro. Wobec złotego frank umocnił się przez rok o 6,5 proc. W piątek po południu za 1 franka płacono 4,16 zł, gdy w marcu kurs dochodził do 4,38 zł. HK