Ponadto tamtejsi użytkownicy musieliby się liczyć z gorszą jakością wyszukiwarki na platformie YouTube. Prawo, które chce wprowadzić australijski rząd, zakłada, że giganci internetowi musieliby negocjować między sobą cenę prawa do konkretnych treści, które ukazywałyby się w wynikach wyszukiwania bądź innych kanałach informacyjnych. Jeśli spółki nie doszłyby do porozumienia, kwotę ustalałby arbiter wyznaczony przez rząd. – Połączenie wysokiego ryzyka finansowego i operacyjnego wprowadzanego prawa spowodowałoby, że musielibyśmy zablokować naszą wyszukiwarkę w Australii – stwierdził Mel Silva, dyrektor zarządzający Google'a na region Australii i Nowej Zelandii. W zeszłym tygodniu w sprawie głos zabrał również amerykański rząd, który wystosował prośbę do australijskich władz, aby odrzuciły proponowaną ustawę. Jej projekt został ogłoszony w zeszłym miesiącu po dochodzeniu, które wykazało, że Google i Facebook mają zbyt dużą władzę w branży medialnej, zagrażającą dobremu funkcjonowaniu demokracji. Podobne groźby jak ta wystosowana przez Alphabet formułował też Facebook, który kilka tygodni temu stwierdził, że w razie wprowadzenia ustawy tamtejsi użytkownicy nie będą mogli udostępniać artykułów. GSU