Od początku roku zyskał prawie 10 proc., od dołka z marca 2020 r. wzrósł o 82 proc., a od dołka z marca 2009 r. (najniższego w ostatnim 30-leciu) zyskał 326 proc. Wciąż brakuje mu jednak około 30 proc. do rekordu z końcówki 1989 r.
– Przekroczenie przez Nikkei 225 poziomu 30 tys. pkt pokazuje, że różnego rodzaju inwestorzy wkraczają, by kupować japońskie akcje i mają oni totalnie „byczy" pogląd na ich perspektywy wzrostu – twierdzi Shoji Hirakawa, strateg Tokai Tokyo Research Institute.
W poniedziałek Nikkei 225 zyskał 1,9 proc. Impulsem do zwyżek były m.in. dane o PKB za IV kwartał. PKB Japonii wzrósł wtedy o 12,7 proc. (to dane annualizowane, czyli liczone kw./kw. w tempie rocznym), gdy średnio prognozowano wzrost o 9,5 proc. W III kwartale PKB zwiększył się o 22,7 proc. Licząc r./r., gospodarka Japonii wzrosła w IV kwartale o 1,2 proc. Pomogło jej m.in. eksportowe odbicie. Przez cały 2020 r. gospodarka skurczyła się o 4,8 proc., co było wynikiem lepszym od oczekiwań. Spadek był mniejszy niż w 2009 r., gdy wyniósł 5,7 proc.
– Dane o PKB pokazują, że gospodarka może się podnieść, jeśli wirus nie wywołuje zaburzeń. Pandemia nie zakłóciła łańcuchów dostaw ani zdolności produkcyjnych jak trzęsienie ziemi, a wiele gospodarstw domowych jest gotowych wydawać, czemu sprzyja niska stopa bezrobocia – twierdzi Yoshimasa Murayama, ekonomista SMBC Nikko Securities.