Chiny były pierwszą gospodarką, która podniosła się po pandemii. W czwartym kwartale osiągnęły 6,5 proc. wzrostu PKB r./r. Straty w PKB wywołane przez lockdowny zostały odrobione już w zeszłym roku, a pierwsze dwa miesiące 2021 r. przyniosły wzrost produkcji przemysłowej o 35,1 proc. r./r., sprzedaży detalicznej o 33,8 proc. r./r., zaś eksportu aż o 66,6 proc. Państwo Środka wyraźnie triumfuje gospodarczo nad krajami, które wciąż walczą z wirusem przybyłym z Wuhanu. Staje też przed nowymi wyzwaniami. Jest bowiem pierwszą dużą gospodarką, która zaczęła już ograniczać stymulację fiskalną i monetarną. O tej polityce normalizacji może świadczyć choćby to, że rząd wyznaczył na ten rok stosunkowo skromne tempo wzrostu gospodarczego – ma ono lekko przekraczać 6 proc. Może się więc okazać, że po raz pierwszy od 1976 r. (czyli roku śmierci komunistycznego przywódcy Mao Zedonga) gospodarka amerykańska będzie się rozwijała szybciej niż chińska.
Widmo wycofywania stymulacji już ciąży chińskiej giełdzie. O ile w lutym CSI 300, wspólny indeks giełdowy dla parkietów w Szanghaju i w Shenzen, znalazł się najwyżej od 2007 r., o tyle od tego momentu spadł o blisko 15 proc. Wszedł więc w korektę, którą nieco wyhamowały interwencje „drużyny narodowej", czyli państwowych banków skupujących akcje na rynku na polecenie regulatora. Technologiczny indeks ChiNext stracił od tegorocznego szczytu już ponad 20 proc., co oznacza, że wszedł w bessę.
– Pierwszą obawą inwestorów są perspektywy wzrostu gospodarczego. Drugą jest kompozycja sektorowa. Na chińskim rynku akcji dużo ważą sektory, które były największymi ofiarami rotacji na rynkach akcji na świecie, po tym jak w wielu krajach gwałtownie wzrosły rentowności obligacji rządowych. Spodziewamy się, że oba czynniki będą ciążyły w tym roku chińskiemu rynkowi akcji relatywnie silniej niż innym rynkom – prognozuje Thomas Matthews, analityk firmy badawczej Capital Economics. Jego zdaniem chińskiej giełdzie mogą też ciążyć kwestie związane z wojną handlową, a także działania regulatorów uderzające w gigantów cyfrowych i deweloperów.
Słabnący impuls
Jednym z najważniejszych wskaźników, którym przyglądają się ekonomiści zajmujący się Chinami, jest tzw. impuls kredytowy. Ten wskaźnik pokazuje, jak zmienia się akcja kredytowa w gospodarce, liczona w stosunku do PKB. W końcówce 2020 r. przekraczał on 9 proc. PKB. I wszystko wskazuje na to, że to był jego szczyt. Wzrost gospodarczy już bowiem się odbił, a akcja kredytowa zaczęła hamować. Analitycy PIMCO spodziewają się, że pod koniec tego roku impuls kredytowy w Chinach będzie wynosił minus 3,5 proc. PKB, a ekonomiści Societe Generale prognozują jego spadek do minus 7 proc. PKB.