Europejskie ożywienie gospodarcze nadal się kryje przed wirusem

Ekonomiści wskazują, że silniejsze odbicie PKB powinno się zacząć w trzecim kwartale. Wiele wskazuje jednak, że sezon wakacyjny będzie słaby, co uderzy w gospodarki państw Południa.

Publikacja: 28.03.2021 09:47

Paryskie bulwary świecą pustkami, po wprowadzeniu kolejnego lockdownu. Powrót europejskich miast do

Paryskie bulwary świecą pustkami, po wprowadzeniu kolejnego lockdownu. Powrót europejskich miast do normalnego życia wydaje się być osiągalny w ciągu kilku miesięcy, ale może się jeszcze dalej opóźniać.

Foto: Adobestock, JEROME LABOUYRIE

Czy strefę euro czeka nie tylko stracona wiosna, ale również stracone lato? Stosunkowo wolne tempo realizacji programów szczepień w Unii Europejskiej może popsuć tegoroczny sezon turystyczny, co uderzyłoby w gospodarki państw południa Eurolandu. Tak scenariusz kreślą m.in. analitycy Morgan Stanley. „W zeszłym roku, bez szczepionek, Europa ocaliła część swojego sezonu letniego, za pomocą restrykcji oraz dzięki zmianom pogody, które od wiosny przyczyniały się do zmniejszenia tempa zakażeń. Teraz jesteśmy jednak sceptyczni, że może to się powtórzyć w tym roku, biorąc pod uwagę nowe szczepy wirusa, które są bardziej zaraźliwe i groźniejsze" – pisze Jacob Nell, ekonomista Morgan Stanley. Sektor turystyczny odpowiada za 13,7 proc. PKB Grecji i 12,4 proc. PKB Hiszpanii. W zeszłym roku liczba turystów zagranicznych w Hiszpanii spadła do 19 mln z 84 mln rok wcześniej. Spadek ten przyniósł gospodarce straty wynoszące 106 mld euro i przyczynił się do tąpnięcia PKB o 11 proc. Hiszpański rząd liczy, że w tym roku wzrost gospodarczy sięgnie 6,8 proc. Kolejny zepsuty sezon wakacyjny może jednak te plany zepsuć. „Może być potrzebne więcej pomocy. Drugie stracone lato znacząco zwiększyłoby różnice gospodarcze w strefie euro. Wiele buforów zostało już zużytych podczas pierwszego załamania, widzimy więc zwiększone ryzyko dodatkowych strat gospodarczych" – dodaje Nell.

Przesuwające się otwarcie

Przedłużające się lockdowny na razie skłaniają analityków do cięcia prognoz na pierwszą połowę 2021 r. – Zbudowaliśmy swoje prognozy dla strefy euro na założeniu, że w marcu dojdzie do stopniowego łagodzenia restrykcji. No i możemy o tym zapomnieć. Spodziewamy się teraz, że gospodarka strefy euro skurczy się w pierwszym kwartale o 1,5 proc. kw./kw., gdy wcześniej prognozowaliśmy spadek o 0,8 proc. – twierdzi Carsten Brzeski, szef działu analiz makroekonomicznych w ING.

– Każdy miesiąc lockdownu ścina 0,3 pkt proc. ze wzrostu PKB strefy euro – uważa Holger Schmieding, główny ekonomista Berenberg Banku. Obniżył więc on niedawno prognozę wzrostu gospodarczego dla Eurolandu na ten rok z 4,4 do 4,1 proc.

Prognozy analityków z instytucji prywatnych dla tegorocznego PKB strefy euro (zebrane przez agencję Bloomberga) wahają się od 2,3 do 5,6 proc. Na pierwszy kwartał ich rozpiętość wynosi od minus 1,8 proc. kw./kw. do 0,9 proc. kw./kw., na drugi od 0,9 proc. do 3,3 proc. a na trzeci od 0,8 proc. do 3,8 proc. Euroland raczej nie odrobi w tym roku strat w PKB poniesionych od początku pandemii. Większość analityków uważa jednak, że druga połowa roku powinna być czasem silnego ożywienia. Na to, że takie odbicie jest możliwe, wskazują wstępne marcowe odczyty indeksów koniunktury PMI. Wspólny indeks dla przemysłu i sektora usług strefy euro zwiększył się z 48,8 pkt w lutym do 52,5 pkt w marcu i po raz pierwszy od pół roku wskazywał na ekspansję w sektorze prywatnym. (O ekspansji mówi każdy jego odczyt powyżej 50 pkt). Przemysłowy PMI w Niemczech skoczył do rekordowego poziomu 66,6 pkt, a usługowy wzrósł do 50,2 pkt, pomimo że spora część sektora usług cierpi z powodu przedłużającego się lockdownu.

Kluczowe dla ożywienia gospodarczego będzie tempo szczepień. Jest na razie rozczarowująco wolne, a utarczki Komisji Europejskiej i niektórych państw UE z koncernem AstraZeneca nie nastrajają optymistycznie. W połowie tego tygodnia liczba podanych dawek szczepień przeciwko Covid-19 na 100 mieszkańców wynosiła w Niemczech 13,66, we Włoszech 14,07 a w Hiszpanii 14,16. W największych gospodarkach strefy euro niewiele więc ona odbiegała od tempa szczepień w Polsce (13,72), ale była niższa niż na Węgrzech (23,52), czy też w niebędącej częścią UE Turcji (16,56). Była dużo mniejsza niż w Wielkiej Brytanii (45,94), w USA (39,01) czy nawet w Serbii (32,94).

– Jest niewiele powodów, by spodziewać się, że tempo programu szczepień wkrótce przyspieszy. Nawet jeśli nie będzie już problemów z dostawami ani nowych gaf w komunikacji, to odsetek zaszczepionej populacji sięgnie 50 proc. prawdopodobnie dopiero w okolicach lipca. To i tak będzie o wiele szybciej niż w wielu innych krajach, ale Wielka Brytania już prawie osiągnęła ten punkt milowy, a USA osiągną go w ciągu kilku tygodni. Zakładamy więc, że większość restrykcji niszczących dla gospodarki zostanie zdjęta w czerwcu i w lipcu. Jeśli tak się stanie, to aktywność powinna szybko się odbić, ale dopiero od trzeciego kwartału. Spodziewamy się więc, że wzrost PKB wyniesie w tym roku 3 proc., a w przyszłym – 4,5 proc., gdy wcześniej prognozowaliśmy po 4 proc. dla obu lat – twierdzi Andrew Kenningham, ekonomista z firmy badawczej Capital Economics. Oczywiście tempo ożywienia będzie się różniło w poszczególnych krajach. Najwcześniej odrobić straty mogą państwa z „serca" strefy euro. – Niemcy powinny osiągnąć przedpandemiczny poziom PKB do pierwszego kwartału 2022 r. Francja może tego dokonać później w przyszłym roku, ale Włochy i Hiszpania nie przed 2023 r. Prognozujemy, że PKB strefy euro wróci na poziom sprzed pandemii w trzecim kwartale 2022 r., gdy Wielka Brytania może tam dotrzeć do pierwszego kwartału przyszłego roku, a USA osiągną to już w drugim kwartale tego roku – dodaje Kenningham.

Foto: GG Parkiet

Gdy jednak program szczepień w Europie będzie już zaawansowany, to będzie to wsparciem nie tylko dla europejskiego, ale również dla globalnego wzrostu gospodarczego. – Istnieją powody, by sądzić, że ożywienie gospodarcze stanie się bardziej globalne w miarę zwiększania przez UE wysiłków w zakresie szczepień od drugiego kwartału – wskazuje Mark Haefele, dyrektor inwestycyjny UBS Global Wealth Management.

Bomby z opóźnionym zapłonem

Nawet gdy straty w PKB zostaną odrobione w państwach strefy euro, to niektóre długoterminowe szkody wywołane przez pandemię mogą długo dawać o sobie znać w gospodarce. O ile w 2020 r. programy pomocowe przyczyniły się do tego, że liczba niewypłacalności spółek w Europie spadła, to możemy mieć później falę bankructw. „Różnica między oczekiwanym pogorszeniem kondycji finansowej przedsiębiorstw a liczbą niewypłacalności sugeruje, że istnieje duża liczba »ukrytych niewypłacalności«, które udało się jedynie opóźnić, a nie całkowicie im zapobiec. Można zatem przyjąć, że zarówno we Francji, jak i w Europie istnieje duża liczba nierentownych przedsiębiorstw, których upadłość jest już tylko kwestią czasu" – piszą analitycy Coface, firmy ubezpieczającej eksport. Według ich wyliczeń we Francji los 22 tys. spółek pozostaje „nierozstrzygnięty". „Oczekuje się, że nie wszystkie ukryte niewypłacalności ujawnią się w 2021 r. Decydujące znaczenie będzie miała ciągłość moratoriów upadłościowych, działań pomocowych, a także wsparcia ze strony banków. Proces »nadrabiania zaległości« w zakresie niewypłacalności, począwszy od 2021 r. będzie bezpośrednio skorelowany z tempem znoszenia ograniczeń, które z kolei będzie zależało od tempa szczepień" – wskazują eksperci Coface.

Po pandemii zostanie też góra długów. Komisja Europejska prognozuje, że dług publiczny sięgnie w 2022 r. 119 proc. PKB we Francji, 122 proc. PKB w Hiszpanii, 127 proc. PKB w Portugalii, 159 proc. PKB we Włoszech i 194 proc. PKB w Grecji. To może wywołać dużo komplikacji, jeśli rentowność długu zbyt szybko pójdzie w górę w trakcie ożywienia gospodarczego.

– Większym wyzwaniem dla gospodarki europejskiej jest wzrost rentowności w USA niż przedłużanie się lockdownów i opóźnienia w programach szczepień. Jeśli rentowność w USA nadal będzie rosnąć, to jest ryzyko, że obligacje państw strefy euro pójdą śladem papierów amerykańskich, zacieśniając warunki finansowania. Będzie to stanowiło poważne zagrożenie dla ożywienia gospodarczego i może sprowokować głębszą recesję. Obecnie EBC nie ma odpowiednich narzędzi, by się z taką recesją mierzyć. Jest ryzyko, że jeśli rentowność pójdzie w górę, to uwaga banku centralnego skupi się na próbach powstrzymania wzrostu, a nie na stymulowaniu gospodarki – ostrzega Althea Spinozzi, analityczka Saxo Banku.

Gospodarka światowa
Powrót Fannie i Freddie na giełdę? Prywatyzacyjne plany Trumpa
Gospodarka światowa
Produkcja przemysłowa w Niemczech najniższa od pandemii
Gospodarka światowa
Bank Anglii obciął główną stopę do 4 procent
Gospodarka światowa
Trump ukarze banki?
Gospodarka światowa
Inwestorzy uznali, że Berkshire bez Buffetta to już nie będzie to samo
Gospodarka światowa
Strefa euro: Wzrost sprzedaży detalicznej