Rządy planują uderzyć w bogatych

Pomysł większego opodatkowania osób superbogatych staje się już rozwiązaniem „ortodoksyjnym", wspieranym przez establishment.

Publikacja: 19.04.2021 05:56

Majątki znacznej większości milionerów i miliarderów powiększyły się w trakcie pandemii. Słychać wię

Majątki znacznej większości milionerów i miliarderów powiększyły się w trakcie pandemii. Słychać więc coraz częściej wezwania, by ukarać ich wyższymi podatkami.

Foto: Shutterstock

Ostatni rok nie był złym czasem dla ludzi ultrabogatych. Lista miliarderów „Forbesa" powiększyła się o blisko jedną trzecią, do 2755 nazwisk. Majątki tych ludzi wzrosły w ciągu roku o około 8 bln USD. – W Stanach Zjednoczonych 400 najbogatszych ludzi posiada obecnie równowartość 18 proc. PKB, gdy w 2010 r. posiadali oni 9 proc. PKB. Pandemia wzmocniła ten trend, a do boomu w majątkach najbogatszych doszło pomimo spadku aktywności gospodarczej – twierdzi Gabriel Zucman, ekonomista z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley. Taki wzrost majątków musi wielu ludzi kłuć w oczy, zwłaszcza że klasie średniej i osobom biedniejszym powodzi się o wiele gorzej w trakcie pandemii. Ekonomiści często piszą o ożywieniu gospodarczym w kształcie litery „K" – część ludzi i spółek doświadcza boomu, gdy inne są w głębokim kryzysie. To sprawia, że zyskują na popularności pomysły, by podnosić podatki bogatym. Nie miały one tak sprzyjającego klimatu politycznego nawet po poprzednim kryzysie.

Co więcej, te pomysły zaczynają już być realizowane. Jako pierwsza po taki instrument sięgnęła w obecnym kryzysie Argentyna. W grudniu jej parlament uchwalił jednorazową daninę dla milionerów. Wynosi ona 3,5 proc. od wartości aktywów znajdujących się w Argentynie i 5,25 proc. od aktywów zagranicznych. Obciążeni nią zostali ludzie posiadający więcej niż równowartość 2,5 mln USD, czyli objęto nią 16 tys. osób. Moda na podwyższanie podatków dla milionerów dotarła również do krajów rozwiniętych. W Nowym Jorku najbogatsi będą płacili łączną stawkę podatków dochodowych wynoszącą blisko 52 proc. – najwyższą w USA.

Trend, który staje się modny

Dotychczas w stanie Nowy Jork obowiązywała stawka podatku dochodowego dla ludzi zarabiających ponad 1 mln USD rocznie wynosząca 8,82 proc. Ma ona zostać podniesiona do 9,65 proc. Zostaną wprowadzone też dwa dodatkowe progi. Osoby zarabiające od 5 mln USD do 25 mln USD rocznie będą płacić 10,3 proc. podatku, a zarabiający powyżej 25 mln USD zapłacą 10,9 proc. Na pierwszy rzut oka nie wygląda to drastycznie wysoko, ale trzeba dodać do tego federalną stawkę podatku (wynoszącą do 37 proc.) oraz podatek dochodowy pobierany przez miasto Nowy Jork (wynoszący 3,9 proc.). Rządzone przez demokratów stan i miasto Nowy Jork prześcigną więc pod względem wielkości opodatkowania bogatych ultrapostępową Kalifornię, w której najbogatsi teoretycznie muszą płacić 50,3 proc. podatku dochodowego (z czego 13,3 proc. przypada na stawkę stanową). Ta podwyżka dotknie stosunkowo niewielkiej grupy. W 2018 r. w mieście Nowy Jork było 30 tys. ludzi zarabiających ponad 1 mln USD rocznie i ponad 4 tys. zarabiających ponad 5 mln USD. Wyższe podatki dla milionerów mogą być jednak postrzegane jako element pogarszania się klimatu inwestycyjnego w mieście. Zwłaszcza że towarzyszyć im będą również podwyżki podatków dla spółek.

– To, co rozważają władze stanu, wypchnie z miasta spółki i rodziny o dużych dochodach, co będzie prowadziło do mniejszych przychodów z podatków i mniejszej liczby miejsc pracy – uważa Ray McGuire, jeden z kandydatów na burmistrza Nowego Jorku w demokratycznych prawyborach.

GG Parkiet

Po większe opodatkowanie milionerów sięgają też niektóre inne stany rządzone przez demokratów. New Jersey objął w zeszłym roku 10,75-proc. podatkiem dochodowym osoby zarabiające powyżej 1 mln USD rocznie. (Wcześniej taka stawka dotyczyła zarabiających ponad 5 mln USD rocznie). W Kalifornii powstał projekt legislacyjny przewidujący maksymalną stawkę stanowego podatku dochodowego wynoszącą 16,8 proc. i obejmującą zarabiających powyżej 5 mln USD rocznie. Jay Inslee, demokratyczny gubernator Waszyngtonu, chce wprowadzić 9-proc. podatek od zysków kapitałowych dla ludzi zarabiających na akcjach, obligacjach oraz innych aktywach po ponad 25 tys. USD rocznie.

Wszystkie te podwyżki są tłumaczone koniecznością uzupełnienia budżetów stanowych po pandemii. Stany te jednak hojnie korzystają z rządowego wsparcia stymulacyjnego, a Kalifornia miała w zeszłorocznym budżecie 15 mld USD nadwyżki. – Spadek przychodów budżetowych stanów w trakcie pandemii wahał się od mniejszego, niż oczekiwano, do nieistniejącego – wskazuje Adam Schuster, dyrektor w Illinois Policy Institute.

Administracja Bidena nie ogłosiła jeszcze planów dotyczących zmian w podatkach od dochodów osobistych, ale prawdopodobna jest podwyżka najwyższej stawki PIT. Demokratyczna senator Elizabeth Warren proponowała w marcu podatek majątkowy wynoszący 2 proc. rocznie dla posiadających aktywa warte co najmniej 50 mln USD i 3 proc. dla miliarderów. Sekretarz skarbu Janet Yellen pozytywnie wyrażała się natomiast o pomyśle wprowadzenia podatku od niezrealizowanych zysków kapitałowych.

Do podnoszenia podatków bogatym wzywa również Międzynarodowy Fundusz Walutowy w „Monitorze Fiskalnym". – Rządy mogą rozważyć wyższe podatki od nieruchomości, zysków kapitałowych i spadków. Jedną z opcji mogłaby być specjalna danina na odbudowę gospodarki po pandemii. Byłaby ona dodatkiem do podatku od dochodów osobistych lub dochodów spółek – uważa Paolo Mauro, wicedyrektor działu spraw fiskalnych w MFW.

– Wzywam rządy, by rozważyły podatek solidarnościowy lub majątkowy dla tych, którzy wzbogacili się w trakcie pandemii – apeluje Antonio Guterres, sekretarz generalny ONZ.

W Europie podatki majątkowe obowiązują już w Szwajcarii (na poziomie kantonów, od 1840 r.), Norwegii (od 1892 r.) i Hiszpanii. Francja zrezygnowała w 2018 r. ze swojego „podatku od milionerów" i zastąpiła go specjalnym podatkiem od nieruchomości. We Włoszech opodatkowane są zagraniczne aktywa bogaczy. W krajach, w których podatków majątkowych nie ma, pojawiają się naciski, by je wprowadzić. Na przykład w Wielkiej Brytanii w grudniu 2020 r. grupa naukowców zaproponowała, by nałożyć jednorazowy 5-proc. podatek na aktywa warte powyżej 500 tys. funtów. Kanclerz skarbu Rishi Sunak zapewnia jednak, że nie dopuści do wprowadzenia takiej daniny.

Iluzja ściągalności

Czy podwyższanie podatków milionerom ma jednak sens, gdy bardzo łatwo mogą ich uniknąć? Wielu z nich sprawnie sobie obniża podatki, korzystając z wszelkiego rodzaju ulg i wykazując, że ich biznesy przynoszą wyłącznie straty. Wielu przeznacza pokaźną część swoich majątków na własne fundacje „charytatywne". Wielu też ukrywa majątki w rajach podatkowych. Robią to, choć średnia górna stawka PIT w krajach OECD spadła z 65 proc. w 1981 r. do 35 proc. w 2015 r.

Jeszcze w latach 60. w USA obowiązywała stawka podatkowa wynosząca 91 proc., wprowadzona po wielkim kryzysie z lat 30. I jakoś bogacze to przetrwali – oczywiście z drobną pomocą swoich prawników od wyszukiwania luk w systemie podatkowym. Teraz pewnie będzie podobnie. Ale przynajmniej rządy będą mogły mówić wyborcom, że walczą o „sprawiedliwość społeczną".

Nowy Ład, czyli zapłacą więcej i lepiej pracujący

Zmiany w systemie podatkowym szykują się również w Polsce i mają być częścią tzw. Nowego Ładu. Rząd jak dotąd nie ujawnił szczegółów zmian, ale z zapowiedzi i przecieków wiadomo, że mają one prowadzić do tego, by bogatsi płacili realnie większe podatki, a średnio i mniej zamożni mniejsze. – Nasza strategia nie polega na tym, by podnosić podatki, bo jest to sprzeczne z tym, co chcemy zrobić. W Polsce mamy tak ustawiony system, że procentowo ci, co mniej zarabiają, płacą więcej podatków niż ci bogatsi. Tutaj będzie taki troszeczkę reset – stwierdził w rozmowie z Polskim Radiem Tadeusz Kościński, minister finansów, funduszy i polityki regionalnej. „Dziennik Gazeta Prawna" donosił, że ten „reset" będzie obejmował m.in. podniesienie kwoty wolnej od podatku do 30 tys. zł rocznie, podwyżkę progu podatkowego z 85 tys. do 120 tys. zł, a także likwidację lub znaczne ograniczenie możliwości odliczania od podatku dochodowego składki zdrowotnej. Likwidacja możliwości odliczania składki na ubezpieczenie zdrowotne to jak na razie najbardziej kontrowersyjny element podatkowego tzw. Nowego Ładu. Mogłaby ona oznaczać, że łączna stawka opodatkowania w drugim progu podatkowym wzrosłaby do 41 proc. Większe składki zdrowotne płaciłyby też pewnie osoby prowadzące samodzielną działalność gospodarczą. Ekonomiści zakładają, że na reformie podatkowej mogą skorzystać najbardziej ludzie o stosunkowo niskich zarobkach. Jeśli jednak podniesiona zostanie kwota wolna od podatku i pierwszy próg podatkowy, to może się to okazać korzystne również dla osób zarabiających do 10 tys. zł miesięcznie. Będą one płaciły 17-proc. podatek. Stracą zamożniejsi, ale jak na razie nic nie wiadomo, by rząd chciał ich obciążyć jakimś specjalnym podatkiem majątkowym, poza obowiązującą od 2019 r. 4-proc. daniną solidarnościową nakładaną na osoby zarabiające więcej niż 1 mln zł rocznie. HK

Gospodarka światowa
Opłaciła się gra pod Elona Muska. 500 proc. zysku w kilka tygodni
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka światowa
Jak Asadowie okradali kraj i kierowali rodzinnym kartelem narkotykowym
Gospodarka światowa
EBC skazany na kolejne cięcia stóp
Gospodarka światowa
EBC znów obciął stopę depozytową o 25 pb. Nowe prognozy wzrostu PKB
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka światowa
Szwajcarski bank centralny mocno tnie stopy
Gospodarka światowa
Zielone światło do cięcia stóp