Początek roku nie był dobry dla największej gospodarki strefy euro. PKB Niemiec spadł bowiem w pierwszym kwartale o 1,7 proc. kw./kw. Kraj, który często pchał do góry gospodarkę Eurolandu, tym razem ciągnął ją w dół. Można za to oczywiście winić nową falę pandemii, jak i problemy z dostawami mikroprocesorów do niemieckich fabryk motoryzacyjnych. Można też mieć nadzieję na poprawę sytuacji w przyszłości. Jeśli bowiem wierzyć wskaźnikowi PMI mierzącemu koniunkturę w przemyśle, to mamy obecnie bardzo silne ożywienie. Ten indeks wyniósł w kwietniu 66,2 pkt, po tym jak w marcu sięgnął aż 66,4 pkt. PMI dla sektora usług spadł co prawda z 51,5 pkt w marcu do 49,9 pkt w kwietniu (poziom 50 pkt oddziela ekspansję od recesji w sektorze), ale można się spodziewać, że wzrośnie, jak tylko dojdzie do poluzowania obostrzeń pandemicznych. Indeks klimatu biznesowego Ifo lekko wzrósł w kwietniu do 96,8, czyli jest w pobliżu poziomu sprzed pandemii. To sugeruje, że wzrost gospodarczy może w drugim kwartale wyjść lekko na plus.
– Spodziewamy się, że niemiecki wzrost gospodarczy będzie co najwyżej płaski w drugim kwartale. Niemcy mogą jednak przechodzić solidne ożywienie gospodarcze od trzeciego kwartału i być pierwszą wielką gospodarką europejską, która wróci do poziomu aktywności sprzed pandemii. Prawdopodobnie stanie się to w pierwszej połowie 2022 r. – prognozuje Andrew Kenningham, ekonomista z firmy badawczej Capital Economics.
Mediana prognoz zebranych przez agencję Bloomberga mówi, że Niemcy wypracują w tym roku 4 proc. wzrostu PKB. Najwięksi pesymiści spodziewają się zwyżki o 2 proc., a najwięksi optymiści wzrostu o 4,9 proc. Niemiecka giełda żywi się więc nadziejami na ożywienie gospodarcze. Indeks DAX w kwietniu ustanowił rekord, a od dołka z marca 2020 r. zyskał już blisko 80 proc. Można więc odnieść wrażenie, że nasz największy partner handlowy znajduje się na prostej drodze do odbicia gospodarczego. Pod pewnymi względami jednak Niemcy są na rozdrożu. Ten rok może być bowiem dla nich czasem wielkiej zmiany politycznej. Co prawda do wrześniowych wyborów parlamentarnych jest wciąż dosyć daleko, ale w sondażach zaczęła prowadzić partia Zielonych. Jej liderka Annalena Baerbock jest już nazywana „nową Merkel" i ma spore szanse na zostanie kanclerzem Niemiec. Jeśli zaś Zielonym uda się zdobyć władzę w Niemczech, to zaczną wdrażać rozwiązania mocno zmieniające dotychczasowy niemiecki model gospodarczy, a nawet styl życia.