Inflacja konsumencka w USA przyspieszyła z 2,6 proc. w skali roku w marcu do 4,2 proc. w kwietniu. Jest najwyższa od września 2008 r. Najnowsze dane okazały się gorsze od prognoz – te mówiły o wzroście do 3,6 proc. Licząc miesiąc do miesiąca, amerykańska inflacja przyspieszyła z 0,6 proc. do 0,8 proc., podczas gdy spodziewano się odczytu rzędu 0,2 proc.
Inflacja bazowa (czyli nieuwzględniająca cen paliw, energii oraz żywności) wyniosła w kwietniu 3 proc., po tym jak w marcu sięgnęła 1,6 proc., a oczekiwano zwyżki o 2,3 proc. Jest najwyższa od 1995 r.
Czas zaburzeń
W reakcji na te dane dolar umacniał się w środę po południu 0,5 proc. wobec wspólnej europejskiej waluty. Kurs spadł poniżej 1,21 USD za 1 euro. Dolar umocnił się też wobec złotego – kurs przebił poziom 3,76 zł za 1 USD. Rentowność amerykańskich obligacji dziesięcioletnich skoczyła do 1,64 proc. Środowa sesja w Nowym Jorku zaczęła się natomiast od spadków. Dow Jones Industrial tracił na jej początku 0,4 proc.
Szef Fedu Jerome Powell jak dotąd przekonywał, że przyspieszenie inflacji będzie jedynie tymczasowe i że w związku z tym nie czas na zacieśnianie polityki pieniężnej. Na danych za kwiecień na pewno mocno zaważyło to, że liczone były one rok do roku z niskiej bazy, czyli od dna kryzysu. Od tego momentu mocno wzrosły ceny wielu surowców. Ropa naftowa zdrożała o ponad 100 proc. (34 proc. od początku 2021 r.), miedź o 156 proc., a drewno budowlane aż o 337 proc. Według danych Departamentu Pracy za jedną trzecią wzrostu cen konsumpcyjnych w kwietniu odpowiadał wzrost cen używanych samochodów, które zdrożały aż o 10 proc. Ceny usług transportowych wzrosły zaś najbardziej od 1975 r.