Ceny produkcji wzrosły w Chinach w maju aż o 9 proc. r./r., czyli najbardziej od września 2008 r. Średnio prognozowano, że zwiększą się one o 8,5 proc., po zwyżce o 6,8 proc. w kwietniu. Co prawda wzrost chińskich cen produkcji był liczony od stosunkowo niskiej bazy (w maju 2020 r. ceny te spadły o 3,7 proc. r./r., co było w dużym stopniu skutkiem covidowych lockdownów), ale i tak daje on powód do niepokoju. Ekonomiści wskazują, że jest on napędzany głównie przez drożejące surowce.
Uderzenie w zyski
– Rosnące ceny surowców są szczególnie powodem do niepokoju dla spółek z branży budowlanej, a także metalurgicznej. Te spółki patrzą w przyszłość bardziej pesymistycznie. Widzą ostry skok kosztów i spodziewają się, że potrwa on do końca roku. Niektóre spółki twierdzą nawet, że nie mogą przyjmować nowych zamówień, bo im więcej produkują, tym więcej tracą na tym pieniędzy – twierdzi Gan Jie, profesor finansów w pekińskiej uczelni Cheung Kong Graduate School of Business.
Wzrost cen produkcji ma jak na razie ograniczone przełożenie na inflację konsumencką w Chinach. Co prawda przyspieszyła ona z 0,9 proc. r./r. w kwietniu do 1,3 proc. w maju, ale średnio prognozowano, że sięgnie 1,5 proc. Różnica między inflacją konsumencką a producencką wyniosła w zeszłym miesiącu rekordowe 7,7 pkt proc. A to uderza w zyski wielu spółek.
– Powiększająca się różnica między inflacją producencką a konsumencką uderza przede wszystkim w nabywców surowców. Producenci samochodów, statków i samolotów doświadczają spadku zysków. Z drugiej strony korzystają na tym producenci węgla i stali – wskazuje Larry Hu, ekonomista z Macquarie.