Licząc miesiąc do miesiąca, ceny konsumpcyjne zwiększyły się o 0,6 proc. w maju, po wzroście o 0,8 proc. w kwietniu, gdy średnio oczekiwano zwyżki o 0,4 proc. Inflacja bazowa, czyli nie uwzględniająca cen paliw, energii oraz żywności, przyspieszyła z 3 proc. r./r. do 3,8 proc. W porównaniu z kwietniem ten wskaźnik wzrósł o 0,7 proc., gdy oczekiwano, że zwiększy się o 0,4 proc.
Choć raport o inflacji negatywnie zaskoczył, inwestorzy najwyraźniej się go nie wystraszyli. Kontrakty terminowe na indeks Dow Jones Industrial sugerowały bowiem, że zacznie on czwartkową sesję od zwyżki o 100 pkt.
- Dane o inflacji w maju raczej dramatycznie nie zmienią narracji na rynkach, a pewne rzeczy wskazują, że dynamika wzrostu cen wyhamuje w nadchodzących miesiącach - twierdzi Adam Crisafulli, szef firmy badawczej Vital Knowledge.
Fed przekonywał w ostatnich tygodniach, że przyspieszenie inflacji jest tylko tymczasowym fenomenem, związanym z zakłóceniami w łańcuchach dostaw. W danych o inflacji za maj wyraźnie było widać kilka anomalii związanych z zawirowaniami towarzyszącymi wychodzeniu gospodarki USA z pandemii. Na przykład, ceny benzyny wzrosły o 56,2 proc. w porównaniu z majem 2020 r., ale ten wzrost liczony jest od anormalnie niskiej bazy. Ceny używanych samochodów wzrosły natomiast w ciągu roku o 29,7 proc., co jest związane z dużym popytem na te pojazdy towarzyszącym rozmrażaniu gospodarki.