Od początku marca do ostatniego tygodnia maja depozyty w amerykańskich bankach wzrosły o 411 mld USD do 17,09 mld USD. Tempo to było prawie cztery razy większe od średniej z ostatnich lat, ale mniejsze niż w zeszłym roku. Od wybuchu pandemii depozyty powiększyły się o prawie 4 bln USD. Zwykle wysoki poziom depozytów powinien być czynnikiem działającym na korzyść banków, gdyż te środki pozwalają im na większą kreację pożyczek. Obecnie jednak spółki zapożyczają się mniej chętnie. O ile w lutym 2020 r. pożyczki w amerykańskim systemie bankowym stanowiły 75 proc. depozytów, o tyle w maju 2021 r. już tylko 61 proc. Marża odsetkowa netto, czyli kluczowy wskaźnik mówiący, ile banki zarabiają na pożyczkach, była w I kwartale 2021 r. rekordowo niska i wynosiła 2,68 proc. Tymczasem regulacje nakazują bankom utrzymywać kapitał wynoszący co najmniej 3 proc. ich aktywów. Po wybuchu pandemii wprowadzono ulgę, wyłączającą z obliczeń tego wskaźnika kapitał trzymany przez banki na depozytach w banku centralnym. W marcu jednak Fed cofnął tę ulgę. Dalszy wzrost depozytów może zmusić więc niektóre banki do zbierania większego kapitału.

– Podwyższanie kapitału w związku ze wzrostem depozytów lub zniechęcanie do przyjmowania depozytów to nienaturalne akcje dla banków i nie mogą być one dobre dla systemu finansowego w długim terminie – stwierdziła Jennifer Piepszak, dyrektor w JPMorgan Chase. – Z sukcesem pracujemy z naszymi klientami nad przenoszeniem części depozytów nieoperacyjnych – przyznała Emily Portney, dyrektor finansowa w Bank of New York Mellon.

Banki namawiają swoich klientów m.in. do tego, by lokowali pieniądze w funduszach rynku pieniężnego. W maju w funduszach tego typu znajdowało się 4,61 bln USD, co było sumą niewiele mniejszą od rekordu ustanowionego rok wcześniej. HK