Ponadto 17 proc. ankietowanych spółek chce umożliwić pracę zdalną w wymiarze trzech dni w tygodniu, 14 proc. dopuści ją przez dwa dni tygodniowo, a 7 proc. przez jeden dzień w tygodniu. Tylko 9 proc. firm nie spodziewa się, by ich pracownicy mogli pracować z domu „w normalnych warunkach".
Za umożliwieniem pracownikom kontynuacji pracy zdalnej częściej opowiadają się małe spółki. 49 proc. z nich chce umożliwić pracownikom pracę w takim trybie nawet do pięciu dni w tygodniu. Dla firm zatrudniających więcej niż 10 pracowników, ten odsetek wynosi 25 proc. Wśród spółek, które przed pandemią niemal nie pozwalały na pracę z domu, 18 proc. opowiada się, by ich pracownicy mogli przez cały tydzień wypełniać swoje obowiązki zdalnie.
- Pandemia pozostawi w Londynie spadek w postaci pracy zdalnej. Oczywiście luzowanie restrykcji zwiększy liczbę ludzi odwiedzających centrum miasta, ale wiele spółek już podjęło decyzje dotyczące swoich biur i sposobów pracy po pandemii. Te decyzje opierają się nie tylko na wytycznych rządu, ale w większym stopniu na tym, co same spółki uznały za dobre dla swojej produktywności - twierdzi Richard Burge, prezes LCCI.
Część ekspertów obawia się jednak, że praca zdalna źle wpłynie na sektor usług biznesowych. Tony Blair Institute for Global Change, czyli think-tank założony przez byłego brytyjskiego premiera Tony'ego Blaira, opublikował niedawno raport mówiący, że w wyniku przejścia spółek na pracę zdalną Wielka Brytania może stracić nawet 6 mln miejsc pracy. Etaty te najprawdopodobniej zostaną przeniesione do krajów, gdzie usługi biznesowe są tańsze. Spółki mają zostawić w Londynie jedynie kadrę kierowniczą oraz personel odpowiadający za interakcje z klientami, kontrahentami oraz poszczególnymi działami spółki.