– Nie możemy sobie pozwolić na boom i krach na rynku nieruchomości. Nie przewiduję, że na pewno będziemy mieli krach, ale bez wątpienia warto jest uważnie się przyglądać temu, co się dzieje na rynku domów – powiedział w rozmowie z dziennikiem „Financial Times" Eric Rosengren, szef oddziału Rezerwy Federalnej w Bostonie. Jego zdaniem rozgrzany rynek nieruchomości powinien być jednym z czynników, które Fed musi brać pod uwagę, decydując się na ograniczenie działań stymulacyjnych.
Według danych Narodowego Stowarzyszenia Agentów Nieruchomości (NAR) mediana cen domów na rynku wtórnym w USA sięgnęła w maju rekordowych 350,3 tys. USD. Była o 23,6 proc. wyższa niż rok wcześniej. Indeks cen domów S&P/CaseShiller (dla 20 największych metropolii w USA) ustanowił w marcu rekord wynoszący 252,1 pkt. Ceny rosną więc szybciej niż w trakcie bańki sprzed 15 lat. Są też jednak oznaki hamowania rynku. Sprzedaż nowych domów spadła w maju o 5,9 proc., do czego przyczyniły się rosnące koszty materiałów budowlanych.
Fed obecnie kupuje co miesiąc obligacje powiązane z rynkiem hipotecznym warte 40 mld USD. Rosengren uważa, że gdy Rezerwa Federalna zacznie zmniejszać skup długu rządowego, powinna również w tym samym tempie zmniejszać zakupy papierów powiązanych z rynkiem hipotecznym. Do ograniczenia wsparcia dla rynku nieruchomości wzywali też wcześniej James Bullard, prezes oddziału Rezerwy Federalnej w St Louis, oraz Robert Kaplan, szef oddziału Fedu w Dallas. HK