Drugi kwartał przyniósł kilkunastu głównym indeksom giełdowym dwucyfrowe stopy zwrotu. W tym gronie znalazł się również polski WIG20, który od końca marca zyskał około 15,5 proc. To dało mu szóste miejsce wśród indeksów giełdowych z całego świata i uczyniło najlepszym głównym indeksem giełdowym z Europy. WIG20 radził sobie lepiej niż np. węgierski BUX, który wzrósł o około 7,5 proc., czy czeski PX, który zyskał prawie 6 proc.
Czas byków
Liderami w II kwartale były głównie indeksy małych rynków wschodzących oraz tzw. rynków granicznych. Najwięcej zyskał – ponad 30 proc. – argentyński Merval. Na drugim miejscu znalazł się główny indeks parkietu w Ghanie (ponad 19 proc.), na trzecim indeks wietnamskiej giełdy w Ho Chi Minh City (ponad 18 proc.), a kolejne pozycje zajmowały indeksy z jordańskiego Ammanu (ponad 18 proc.) i Mauritiusu (blisko 17 proc.). Najlepszy spośród rynków rozwiniętych, duński OMX Kopenhagen, zyskał ponad 12 proc., co plasowało go na dziesiątym miejscu.
Większość giełd rynków rozwiniętych dała zarobić umiarkowanie. Co prawda amerykański S&P 500 i szwajcarski SIX zyskały po ponad 8 proc., a Nasdaq Composite blisko 10 proc., ale niemiecki DAX wzrósł tylko o 3 proc. Japoński Nikkei 225 stracił zaś 1,3 proc. i znalazł się w grupie 15 głównych indeksów, które skończyły kwartał na minusie.
Wśród tych, które straciły w ciągu kwartału, dominowały jednak indeksy z rynków wschodzących. Turecki BIST 100 spadł o 1,7 proc., a najgorszy okazał się chilijski IPSA, który stracił prawie 12 proc.