Cena ropy gatunku WTI traciła w poniedziałek po południu ponad 3 proc. i spadła poniżej 70 USD za baryłkę. Ropa gatunku Brent taniała w tym czasie o 2,7 proc., schodząc do 71,5 USD za baryłkę. Rynek reagował w ten sposób na porozumienie krajów grupy OPEC+ mówiące o tym, że w sierpniu zaczną one zwiększać produkcję surowca, a do września 2022 r. całkowicie zniosą ograniczenia w wydobyciu.
Zażegnany spór
Grupa OPEC+, czyli państwa należące do OPEC (Organizacji Państw Eksporterów Ropy Naftowej), oraz jej sojusznicy tacy jak Rosja wiosną 2020 r. zgodziły się na ograniczenia w produkcji ropy wynoszące niemal 10 mln baryłek dziennie. Miały one przeciwdziałać dalszemu załamaniu cen surowca związanemu z kryzysem covidowym. Później, wraz z poprawą sytuacji na rynku, limity były stopniowo luzowane. W lipcu ograniczenia wynosiły 5,8 mln baryłek dziennie. W sierpniu kraje OPEC+ będą mogły zwiększyć produkcję o łącznie 400 tys. baryłek dziennie. W każdym kolejnym miesiącu wydobycie też będzie zwiększane o 400 tys. baryłek dziennie. Umowa przewiduje również, że od maja 2022 r. zostaną podniesione poziomy referencyjne, od których liczy się cięcia w produkcji. W przypadku Arabii Saudyjskiej oraz Rosji poziom ten wzrośnie z 11 mln baryłek dziennie do 11,5 mln baryłek dziennie.
Porozumienie w sprawie zwiększenia produkcji jest zakończeniem niedawnego sporu pomiędzy Arabią Saudyjską a Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi. ZEA dążyły do większego podniesienia limitów produkcyjnych, niż chcieli Saudyjczycy. Osiągnięto jednak kompromis. – Jesteśmy oddani grupie OPEC+ i będziemy zawsze z nią współpracować – zadeklarował Suhail al-Mazrouei, minister ZEA ds. ropy.
– Uznajmy to porozumienie za powód do świętowania! – stwierdził książę Abdulaziz bin Salman, saudyjski minister ds. ropy.
Międzynarodowa Agencja Energii (IEA) szacuje, że niedobór ropy na światowym rynku będzie wynosił w drugiej połowie tego roku 1,5 mln baryłek dziennie. Planowany wzrost produkcji w krajach OPEC+ nie zdoła go pokryć do końca trzeciego kwartału. Sytuacja na rynku nadal może być więc napięta, ale obawy dotyczące pandemii mogą uderzać w ceny. Ropa WTI była w poniedziałek o 43 proc. droższa niż na początku roku, ale o 9 proc. tańsza niż w lipcowym szczycie.