Południowy bastion europejskiego stylu życia

Małe wyspiarskie państwo znów przyciąga tabuny turystów i stara się odrobić straty poniesione w wyniku pandemii. Przyciągany jest tam jednak też biznes. Wiele spółek polubiło tamtejszy system podatkowy i regulacyjny.

Publikacja: 27.07.2021 10:31

Foto: Archiwum

 

Malta jest pierwszym krajem Unii Europejskiej, który ogłosił, że osiągnął tzw. odporność populacyjną przeciwko Covid-19. W czerwcu zniósł on znaczną większość restrykcji pandemicznych. To wyspiarskie państwo, mające powierzchnię mniejszą od Warszawy, stało się bezpieczną przystanią dla turystów z całej Europy. Choć pieniądze z turystyki są dla Maltańczyków pokaźnym źródłem dochodów (sektor ten odpowiadał w 2019 r. za 12 proc. PKB), to jednak władze zachowały sporą ostrożność przy otwieraniu się na przybyszów z innych krajów. Gdy na początku drugiego tygodnia lipca przyleciałem na Maltę, wymagany był ode mnie paszport covidowy lub negatywny wynik testu. W dniu mojego przylotu władze informowały o 55 przypadkach nowych zakażeń. Dotknęły one głównie uczniów szkół językowych, którzy przybyli z negatywnymi wynikami testów. Jak widać, testy okazały się mało wiarygodne. Kilka dni później Malta ogłosiła więc, że będzie wpuszczać tylko w pełni zaszczepionych i ozdrowieńców (złagodziła jednak na ten rygor pod naciskiem UE, pozwalając na wjazd też osobom z negatywnymi testami, od których jest jednak wymagane przejście kwarantanny). – Jest tutaj sporo obaw dotyczących kolejnej fali koronawirusa. Z tego powodu rząd się jeszcze nie wycofuje z wypłacania specjalnych zasiłków pandemicznych. Mogłoby się okazać, że zrobił to przedwcześnie – stwierdził Adrian, taksówkarz, który mnie wiózł z lotniska do hotelu. Skoro taka niepewność panuje w kraju, w którym 71 proc. populacji jest w pełni zaszczepione, to co mają powiedzieć mieszkańcy państw mniej zaawansowanych w programie szczepień?

Przyglądając się codziennej egzystencji Malty, można jednak odnieść wrażenie, że pandemii już tam nie ma. Przypomina o niej głównie obowiązek noszenia maseczek w zamkniętych pomieszczeniach i w transporcie publicznym (do restauracji można wchodzić bez nich – no chyba że się chce coś zamówić na wynos, to wówczas nakaz zaczyna obowiązywać) oraz to, że po wejściu do muzeów mierzą nam temperaturę elektronicznymi termometrami. Poza tym jednak nie istnieje tam coś takiego, jak dystans społeczny. Na ulicach maltańskich miast i plażach roi się od turystów z całej Europy. Ludzie spragnieni słońca, ładnych widoczków i dobrej zabawy masowo przybywali tam w ostatnich tygodniach. Samolot, którym leciałem z Warszawy, był prawie pełny. Co prawda hotelarze twierdzą, że obłożenie jest o jakieś 20 proc. niższe niż w podobnym okresie 2019 r. i że wielu klientów anulowało rezerwacje po zaostrzeniu warunków wjazdu do kraju, to i tak można powiedzieć, że Malta przeżywa ożywienie po fatalnym 2020 r. Czy to już jednak ostatnia prosta przed powrotem do normalności czy też po prostu krótka przerwa przed kolejnym lockdownem? Nikt tego nie wie, ale ci, którzy tak jak ja skorzystali z okazji, by ostatnio odwiedzić to państwo, już nigdy tej wizyty nie zapomną.

Wyspy bogate w historię

Malta jest najmniejszą gospodarką Unii Europejskiej. Jej nominalny PKB jest szacowany na 16,5 mld USD, co jest jednak sumą większą niż w przypadku niektórych dużo rozleglejszych krajów, takich jak Mongolia (14,2 mld USD) czy Armenia (12,3 mld USD). W 2020 r. gospodarka maltańska skurczyła się o 7,8 proc., a w tym roku ma wzrosnąć, według Komisji Europejskiej, o 5,6 proc. PKB per capita (liczony z uwzględnieniem parytetu siły nabywczej) wynosi tam, według Międzynarodowego Funduszu Walutowego, 45 tys. USD, co plasuje Maltę pomiędzy Włochami (43,3 tys. USD) a Wielką Brytanią (47 tys. USD). Jest to kraj o powierzchni mniejszej niż Warszawa i zamieszkały przez nieco ponad 500 tys. osób. W 2018 r. przybyło do niego aż 2,6 mln turystów, z czego około 640 tys. z Wielkiej Brytanii, 390 tys. z Włoch i 96 tys. z Polski. Co ich przyciąga do tego wyspiarskiego kraju? Wielu z nich ciepły klimat, plaże (zazwyczaj kamieniste) i śródziemnomorska kultura. Mnie przyciągnęło to, że taki mały archipelag zgromadził u siebie ogromną ilość zabytków i pamiątek historycznych – od zamierzchłej prehistorii po drugą wojnę światową.

Swój ślad na Malcie odcisnęli m.in.: tajemniczy budowniczowie megalitycznych świątyń, Fenicjanie, Rzymianie, Arabowie, Normanowie i Zakon Joanitów, który w 1565 r. w epickiej serii bitew obronił wyspę przed Turkami. Rządy joanickie były dla kraju okresem, po którym zostało mnóstwo pięknie zdobionych kościołów i innych monumentalnych gmachów. Trwały one aż do francuskiej inwazji z 1798 r. Po kilku latach wyspę zdobyli Brytyjczycy, którzy zmienili ją w swoją kolonię będącą zarówno strategiczną bazą morską, jak i wymarzoną przedemerytalną przystanią dla urzędników. Podczas drugiej wojny światowej Malta i jej otoczenie były miejscem zaciętych bitew powietrznych i starć morskich. Jej ludność nie ugięła się podczas niemiecko-włoskich bombardowań i wyspa dostała za to od brytyjskiego króla order Krzyża Św. Jerzego – dumnie widniejący na jej fladze. Malta zdobyła niepodległość w 1964 r., a dziesięć lat później stała się republiką. Ślady jej barwnej przeszłości widać na każdym kroku. Na Malcie jest co oglądać: od megalitycznych obiektów, takich jak Hypogeum, świątynie Hagar Qim i Ggantija, poprzez wąskie stare uliczki Mdiny i katedrę św. Jana w Vallettcie, po muzea związane z drugą wojną światową. Po tygodniu pobytu ma się wrażenie, że eksploracja Malty i Gozo była dosyć pobieżna.

– Robimy to wszystko, bo jesteśmy szaleni. Te wszystkie samoloty odnowiliśmy za własne pieniądze. Przywróciliśmy blask Hurricane'owi, który leżał przez 60 lat na dnie morza – mówi mi Frederick Galea, jeden z twórców Maltańskiego Muzeum Lotnictwa w dawnej bazie RAF w Ta'Qali, autor kilku książek poświęconych wojennym epizodom na Malcie. Dzięki swojej pasji i wiedzy zdołał zgromadzić ciekawą kolekcję samolotów z czasów wojny i okresu powojennego. – Zbieramy pieniądze na nowy samolot. Ale poprzedni rok był dla nas katastrofalny przez koronawirusa. Napisz o nas, to może kogoś zainteresujesz naszym muzeum w swoim kraju – namawia mnie Galea.

Zwiedzając Maltę i sąsiednią wyspę Gozo, trzeba się jednak uzbroić w cierpliwość. Te wyspy może są i małe, ale kiedy jedzie się po nich transportem publicznym, stają się ogromne. Autobusy kluczą po wąskich uliczkach miasteczek, od czasu do czasu wypadając z rozkładu lub nie zatrzymując się na przystankach. Podróż autobusem z Valletty do przeprawy promowej na Gozo, wynosząca mniej niż 30 km, trwa ponad godzinę. Tu jest Południe. Tu czas biegnie inaczej.

Religia i futbol

Malta to jeden z najbardziej przywiązanych do religii krajów Europy. Przy drzwiach prywatnych domów często widać katolickie ornamenty. Czasem też widać wiszące na balkonach chorągwie z motywami religijnymi. W sklepiku położonym w pobliżu mojego hotelu zauważyłem otoczoną towarami figurę Matki Boskiej – tak jakby mającą opiekować się biznesem. Religia jest tu nadal ważną częścią tożsamości społecznej, a naród szczyci się tym, że chrześcijaństwo przyniósł tu sam św. Paweł, który przebywał na Malcie jako rozbitek.

Na Malcie można też jednak spotkać meczety. Służą one afrykańskim imigrantom, których wielu widać na tutejszych ulicach. No cóż, odległość, jaka dzieli Maltę od libijskiego Trypolisu, jest podobna do tej między Warszawą a Lwowem. „Kebab u Maura" – taki szyld widziałem przy jednej z uliczek Valletty. O ile kiedyś przedstawiciele świata islamu próbowali podbić Maltę, o tyle teraz szukają tam pracy. Nie tylko zresztą oni. Dużo tam również imigrantów z krajów byłej Jugosławii, a nawet z Włoch. Młodzi włoscy przedstawiciele zawodów technicznych gotowi są pracować za stawki uznawane przez Maltańczyków za niskie. To kolejny przejaw kryzysu, który przetoczył się przez strefę euro.

Obok katolicyzmu dominującą religią wydaje się tutaj być też futbol. Przed meczem finałowym Euro 2020 Maltańczycy byli podzieleni w sympatiach pomiędzy Anglią a Włochami. Część z nich wywieszała w oknach włoskie, a część angielskie flagi. Z oboma krajami Malta jest w pewien sposób związana. Mecz finałowy oglądałem w jednej z lokalnych knajp – a w zasadzie przed nią, gdyż właściciel wystawił stoły, krzesełka i telewizory przy ulicy. Wielu ludzi przyglądało się rozgrywce, stojąc na schodach pobliskiego kościoła. Oprócz Maltańczyków, podzielonych w swych sympatiach, zebrała się tam wielonarodowa publiczność. (Obok mnie siedział Somalijczyk, który przyznał, że trzy lata wcześniej przypłynął na Maltę łodzią z Libii). Przyglądanie się emocjom kibiców obu drużyn było nie mniej zajmujące niż sam mecz. A zwłaszcza obserwowanie reakcji „Włochów" po zwycięstwie.

Ciemniejsza strona

W centrum Valletty na pomniku bohaterów Wielkiego Oblężenia (stojącym naprzeciwko Sądu Najwyższego) ktoś położył portret dziennikarki śledczej Daphne Caruany Galizii. Obok niego kwiaty i karteczki z politycznymi hasłami. Daphne Caruana Galizia zginęła w 2017 r. w eksplozji bomby podłożonej w jej samochodzie. Pisała wcześniej dużo o korupcji w maltańskich władzach, o przestępczości zorganizowanej i miejscowej branży hazardowej. Dwa razy była aresztowana za swoją publicystykę. Uderzała swoimi artykułami m.in. w reprezentującego Partię Pracy premiera Josepha Muscata, rządzącego Maltą w latach 2008–2020. Oficjalnie oskarżonym w sprawie zlecenia jej zabójstwa jest Yorgen Fenech, właściciel zarejestrowanego w Dubaju holdingu 17 Black, do którego należą liczne kasyna i hotele. Sprawa Galizii doprowadziła w 2019 r. do serii dużych demonstracji, po których premier Muscat złożył dymisję. Następcą Muscata został Robert Abela, nowy przywódca Partii Pracy i zarazem syn byłego prezydenta. Czy jednak ten wstrząs wywołał realne zamiany w systemie opisywanym przez Galizię? Niestety, niewiele na to wskazuje. Świadczy o tym choćby to, że maltańskie banki zostały wpisane w czerwcu 2021 r. na „szarą listę" międzynarodowej Grupy Specjalnej ds. Przeciwdziałania Praniu Pieniędzy (FATF). To duży cios w ich reputację.

Nie sprawia to jednak, że środowiska biznesowe źle patrzą na Maltę. Wręcz przeciwnie, kraj ten jest uznawany za atrakcyjną jurysdykcję. Co prawda stawka CIT wynosi tam 35 proc., ale realnie płaci się często zaledwie 5 proc. Można bowiem uzyskać duży zwrot podatku, jeśli wypłaca się dywidendy lub osiąga zyski za granicą. Ponadto, dosyć liberalnie traktowane są tam firmy z branż hazardowej i kryptowalutowej. Tak jak w dawnych czasach Malta bogaciła się na korsarstwie, tak teraz korzysta ze swojego statusu małego państwa będącego furtką do UE.

Gospodarka światowa
Opłaciła się gra pod Elona Muska. 500 proc. zysku w kilka tygodni
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka światowa
Jak Asadowie okradali kraj i kierowali rodzinnym kartelem narkotykowym
Gospodarka światowa
EBC skazany na kolejne cięcia stóp
Gospodarka światowa
EBC znów obciął stopę depozytową o 25 pb. Nowe prognozy wzrostu PKB
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka światowa
Szwajcarski bank centralny mocno tnie stopy
Gospodarka światowa
Zielone światło do cięcia stóp