Uderzenie chińskich władz w krajowych potentatów biznesowych jest już odczuwalne przez spółki europejskie. Wypowiedź prezydenta ChRL Xi Jinpinga o konieczności redystrybucji bogactwa i kontroli nad majątkami najzamożniejszych stała się impulsem do wyprzedaży akcji producentów dóbr luksusowych ze Starego Kontynentu. Według wyliczeń agencji Bloomberg spółki te straciły w zeszłym tygodniu łącznie 113 mld USD kapitalizacji. Holding LVMH – jedna z kluczowych firm z tej branży – zniżkował przez pięć sesji o prawie 13 proc. Producenci dóbr luksusowych ciągnęli w dół francuski indeks CAC 40, który w ciągu tygodnia stracił ponad 4 proc., a do połowy sierpnia był jednym z najszybciej zyskujących indeksów giełdowych w Europie.
– Akcje spółek z branży dóbr luksusowych były wyceniane z 90-proc. premią w stosunku do MSCI Europe, gdy średnia historyczna wynosi około 50 proc. Naszym zdaniem obawy dotyczące Chin mogą ciążyć temu sektorowi w krótkim terminie – uważa Zuzanna Pusz, analityczka UBS.
Producenci na celowniku
Pod jeszcze większą presją znalazły się giełdy w Chinach i w Hongkongu. Co prawda indeks Shanghai Composite stracił przez pięć sesji tylko 2,5 proc., ale Hang Seng, główny indeks giełdy w Hongkongu, zniżkował w tym czasie o 5,8 proc. i pod względem technicznym wszedł w bessę, bo od tegorocznego szczytu stracił już ponad 20 proc.
Jednym z powodów do przeceny było przyjęcie w ChRL nowej ustawy o ochronie danych osobowych, uznawanej za kolejny cios w chińskich gigantów cyfrowych. Jednym z głównych jej celów jest uczynienie chińskiego rządu globalnym potentatem w dziedzinie big data i zwiększenie kontroli nad danymi gromadzonymi przez sektor prywatny. Ustawa przewiduje, że spółki zbierające dane osobowe (np. portale internetowe) będą musiały pytać klientów o zgodę na ich wykorzystanie, a zgoda ta będzie mogła zostać w każdej chwili cofnięta. Nakłada ona też na spółki wiele innych wymogów związanych z gromadzeniem danych i pozwala nakładać na nie wysokie kary lub nawet je zamykać po wykryciu naruszeń.