Do wyborów parlamentarnych w Czechach (zaplanowanych na 8 i 9 października) został już mniej niż miesiąc, a premier Andrej Babis nie może być pewny utrzymania władzy. Jego populistyczna partia ANO ma co prawda w sondażach od 22 do 31 proc. poparcia, ale dystans dzielący ją od opozycji nie jest duży. Centroprawicowa koalicja SPOLU (tworzona przez chadecko-konserwatywne partie: ODS, KDU–CSL i liberalną Top 09) ma 17–22 proc. poparcia. Drugą siłą polityczną w kraju może stać się Partia Piratów, która tworzy koalicję z niezależnymi samorządowcami i osiąga w badaniach opinii publicznej 18–23 proc. poparcia. 7–12 proc. poparcia ma nacjonalistyczna Partia Wolności i Demokracji Bezpośredniej (SPD) kierowana przez... pół-Japończyka Tomio Okamurę. (Okamura postuluje wystąpienie Czech z UE i NATO, a w swoich gazetkach wyborczych, upodobnionych do gazetek promocyjnych z hipermarketów, pisze np., że za jego rządów czeskie parówki będą tańsze od parówek masowo sprowadzanych z Polski.) Na granicy pięcioprocentowego progu wyborczego balansują natomiast socjaldemokraci z partii CSSD oraz Komunistyczna Partia Czech i Moraw. CSSD jest obecnie koalicjantem w rządzie mniejszościowym Babisa, a komuniści wspierają jego gabinet w głosowaniach. Jeśliby więc ich zabrakło w parlamencie, to obecnemu premierowi będzie bardzo trudno stworzyć koalicję. Kilka lat temu zapraszał do współrządzenia Partię Piratów, ale ona postawiła mu zaporowy warunek w postaci usunięcia „aferzystów" z rządu. Choć wiele aspektów programu Partii Piratów jest lewicowych (w Parlamencie Europejskim jej posłowie zasiadają we frakcji Zielonych), to centroprawicowcy ze SPOLU są otwarci na koalicję z Piratami. W swojej propagandzie wyborczej podkreślają, że chcą przede wszystkim postawić tamę populizmowi (Babisowi), komunistom i nacjonalizmowi (Okamurze).
Kampania powinna być zacięta aż do ostatniej chwili, a o wyniku wyborów mogą przesądzić sprawy, które obserwatorom z zagranicy mogą się wydawać mało istotne, takie jak np. ewakuacja z Afganistanu. „Premier Andrej Babis zapewne będzie chciał wykorzystać w ostatnich tygodniach kampanii prawdopodobną eskalację obaw społecznych związanych z oczekiwaną falą imigracji z Azji Centralnej. Akcja ewakuacyjna pozwoli mu wskazywać na humanitaryzm i troskę kraju o swoich współpracowników przy jednoczesnym akcentowaniu sprzeciwu wobec masowych migracji. Towarzyszyć temu będą dalsze ataki na Czeską Partię Piratów, w opozycji do której partia premiera – ANO – już wcześniej budowała swoją kampanię, zarzucając temu ugrupowaniu m.in. dążenie do tworzenia społeczeństwa wielokulturowego" – piszą analitycy Ośrodka Studiów Wschodnich.
Opóźnione ożywienie
O ile Polska, Węgry i Rumunia już odrobiły w drugim kwartale straty w PKB poniesione od początku pandemii, o tyle czeski PKB był na koniec czerwca o około 5 proc. niższy niż w szczycie z 2019 r. Pewien wpływ na wolniejsze odbicie gospodarcze miały problemy z łańcuchami dostaw doświadczane przez czeskie fabryki motoryzacyjne. „Obecne niedobory w dostawach i sytuacja pandemiczna mogą przeszkadzać w poprawie trendu, którą cieszy się region Europy Środkowo-Wschodniej. Gospodarka czeska, która jest silnie zależna od przemysłu (zwłaszcza motoryzacyjnego) i mocno ucierpiała z powodu pandemii w czwartym kwartale 2020 r., jest wciąż mocno poniżej poziomu sprzed pandemii" – pisze Grzegorz Sielewicz, ekonomista Coface.
Wzrost PKB Czech wyniósł w drugim kwartale 0,6 proc. kw./kw. (7,8 proc. r./r.) i został uznany za dosyć rozczarowujący. Trzeci kwartał zapowiada się jednak dobrze. „Spodziewamy się, że wzrost gospodarczy będzie silny w trzecim kwartale z powodu tzw. efektu bazy oraz dalszej normalizacji życia gospodarczego. Obecnie obowiązujące restrykcje pandemiczne są ograniczone głównie do podróży międzynarodowych, noszenia maseczek i ograniczeń ilości ludzi mogących brać udział w zgromadzeniach. O ile nowa fala zakażeń jest możliwa jesienią, o tyle sądzimy (tak jak władze Czeskiego Banku Narodowego), że dobre postępy w programie szczepień pozwolą na mniejsze restrykcje niż w pierwszym kwartale 2021 r., więc wpływ na wzrost gospodarczy powinien być ograniczony. Podtrzymujemy naszą wyższą od konsensusu prognozę wzrostu dla Czech (i szerzej dla regionu Europy Środkowo-Wschodniej) i spodziewamy się, że czeski PKB wzrośnie w 2021 r. o 4,4 proc., a w 2022 r. o 6,1 proc." – wskazuje Kevin Daly, ekonomista Goldman Sachs.