Wskaźnik dla przemysłu eurolandu spadł z 61,4 pkt w sierpniu do 58,6 pkt w zeszłym miesiącu i był nieznacznie gorszy od prognoz. Co prawda był to jego największy spadek od wiosny 2020 r., ale indeks wciąż był na dosyć wysokim poziomie. (Każdy odczyt PMI powyżej 50 pkt mówi o ekspansji w branży).
Wskaźnik PMI dla niemieckiego przemysłu spadł z 62,6 pkt w sierpniu do 58,4 pkt we wrześniu, dla francuskiego – z 57,5 pkt do 55 pkt, dla włoskiego – z 60,9 pkt do 59,7 pkt, a dla hiszpańskiego – z 59,5 pkt do 58,1 pkt. Na ich spadki w dużym stopniu wpłynęły globalne zakłócenia w łańcuchach dostaw.
– Kwestie związane z podażą nadal wywołują chaos w dużej części europejskiego przemysłu, a opóźnienia i niedobory osiągają skalę, której nie widziano od prawie ćwierć wieku. Nie widać oznak szybkiej poprawy – twierdzi Chris Williamson, główny ekonomista IHS Markit, firmy przeprowadzającej sondaże PMI.
Zakłócenia w łańcuchach dostaw podsycają również inflację w strefie euro. Przyspieszyła ona z 3 proc. w sierpniu do 3,4 proc. we wrześniu i była najwyższa od 13 lat. Do jej skoku mocno przyczyniły się ceny energii, które wzrosły aż o 17 proc. r./r. Z wstępnych danych wynika również, że żywność w strefie euro zdrożała we wrześniu o 2,1 proc. r./r., inne dobra też o 2,1 proc., a usługi – o 1,7 proc. Rosnącą presję cenową widać również w wynikach sondaży PMI.