Zamówienia złożone w niemieckich fabrykach spadły w sierpniu aż o 7,7 proc. m./m., po wzroście o 4,9 proc. w lipcu. To najgorszy wynik od kwietnia 2020 r. Średnio spodziewano się spadku zamówień tylko o 2 proc.
Zamówienia krajowe składane w niemieckich fabrykach spadły o 5,2 proc., a zagraniczne o 9,5 proc. Pochodzące ze strefy euro zmniejszyły się o 1,6 proc., a z reszty świata aż o 15,2 proc. Fatalne sierpniowe dane odzwierciedlały w dużym stopniu zakłócenia w globalnych łańcuchach dostaw, które szczególnie mocno dawały się we znaki sektorowi motoryzacyjnemu. Zamówienia złożone w fabrykach samochodów i części samochodowych spadły o 12 proc.
– Ogólnie sądzę, że olbrzymi spadek zamówień był spowodowany głównie przez zatory podażowe i inne czynniki tymczasowe, a nie musi być oznaką tego, że cykl przemysłowy się kończy. Z pewnością jest to jednak poważnym obciążeniem dla wzrostu gospodarczego w drugiej połowie roku – twierdzi Oliver Rakau, analityk Oxford Economics.
Niedawny sondaż instytutu Ifo pokazał, że aż 77,4 proc. spółek przemysłowych w Niemczech doświadczało we wrześniu zatorów oraz innych problemów z dostawami komponentów i surowców. W przemyśle motoryzacyjnym o takich trudnościach donosiło 97 proc. spółek, w przemyśle elektrotechnicznym 93 proc., w maszynowym 89 proc., a w chemicznym 67 proc. – Zatory w łańcuchach dostaw stają się coraz gorsze. Skutkiem tego coraz więcej spółek myśli o podnoszeniu cen. Ostatnio przemysł motoryzacyjny miał małe pole do manewru, jeśli chodzi o podwyżki cen, ale teraz to się zmienia – zauważa Klaus Wohlrabe, szef działu sondaży w instytucie Ifo.