„Groźby nowych restrykcji i zakaz zgromadzeń domowych. To zaczyna wyglądać jak Boże Narodzenie" – głosiła jedna z karykatur zamieszczonych kilka tygodni temu w brytyjskim dzienniku „The Telegraph". Rzeczywiście, można mieć uczucie deja vu. Choć szczepionki miały odsunąć groźbę nowych lockdownów, to niektóre kraje Europy przywracają już restrykcje pandemiczne. Jako pierwsza zrobiła to Łotwa. 18 października rząd zdecydował się na wprowadzenie na miesiąc godziny policyjnej od godz. 20 do 5, zamknięcie szkół i większości sklepów. Tak radykalne działania tłumaczono dużym skokiem liczby zakażeń Covid-19 oraz stosunkowo niskim odsetkiem osób w pełni zaszczepionych (wynoszącym 58,5 proc.).
– Przepraszam wszystkich zaszczepionych – stwierdził łotewski premier Krisjanis Karins, tłumacząc się z wprowadzenia lockdownu.
Restrykcje wróciły też do Niderlandów, czyli do kraju, w którym odsetek w pełni zaszczepionych sięgnął 72 proc. Gdy we wrześniu znoszono tam restrykcje pandemiczne, liczba nowych infekcji była niższa niż 1,4 tys. dziennie, a w zeszłym tygodniu przekraczała już 16 tys. i przebiła szczyt z zimy. Rząd nakazał więc lokalom gastronomicznym i sklepom, by od 13 listopada zamykały się o godz. 20, oraz zamknął kina i teatry. W Austrii, gdzie w pełni zaszczepione jest 64 proc. populacji, liczba infekcji przekroczyła szczyt z listopada 2020 r. Rząd wprowadził więc lockdown – ale tylko dla niezaszczepionych. Nad nowymi restrykcjami (obejmującymi segregację szczepionkową) zastanawiają się również niemieckie i czeskie władze. Latem w Niemczech było po kilkaset zakażeń Covid-19 dziennie, a obecnie ich liczba dochodzi nawet do 50 tys. A przecież zaszczepiono tam 67 proc. populacji.
W Polsce odsetek w pełni zaszczepionych sięga tylko 53 proc. – mimo dużej dostępności preparatów. Liczba infekcji skoczyła z kilkuset dziennie we wrześniu do blisko 25 tys. w listopadzie. To niewiele mniej niż rok wcześniej. Wówczas kraj osuwał się w drugi lockdown. A obecnie? – Nie planujemy lockdownu w takiej formie, jaką znamy z poprzednich fal wzrostu zachorowań na Covid-19. (...) Lockdown był rozwiązaniem, kiedy nie mieliśmy innych narzędzi walki z wirusem. Ale dziś dysponujemy szczepionkami i nasz los jest w naszych rękach – stwierdził premier Mateusz Morawiecki w niedawnej rozmowie z PAP.
Nieuchwytny cel
Poprzednie lockdowny okazały się bardzo kosztowne dla krajów, które je wprowadzały. PKB wielu państw europejskich i azjatyckich nie wrócił jeszcze na poziom sprzed pandemii. Nie powinno więc dziwić, że wiele rządów chce uniknąć nowych lockdownów – lub przynajmniej objąć restrykcjami tylko niezaszczepionych. Już same doniesienia o rosnącej liczbie zachorowań mogą się jednak przyczyniać do hamowania aktywności gospodarczej.