Jak podał w czwartek Narodowy Bank Polski, inflacja bazowa wedle najpopularniejszej miary, tzn. wskaźnika cen konsumpcyjnych (CPI) z wyłączeniem energii i żywności, zmalała w październiku do 8,0 proc. z 8,4 proc. we wrześniu. To najniższy wynik od kwietnia 2022 r., ale minimalnie wyższy niż szacowali ekonomiści pod koniec minionego miesiąca.
W stosunku do poprzedniego miesiąca ceny towarów i usług z kategorii bazowych wzrosły w październiku o 0,6 proc., podczas gdy we wrześniu zmalały o 0,1 proc., co było pierwszym takim przypadkiem od maja 2020 r.
Październikowa zwyżka cen towarów i usług z kategorii bazowych była w tym roku wyraźnie większa niż sugeruje sezonowy wzorzec. Średnio w dekadzie przed pandemią Covid-19 (lata 2010-2019) ceny te rosły w tym miesiącu o 0,3 proc. Dane te zdają się potwierdzać, że wrześniowy spadek cen był przede wszystkim konsekwencją działań administracyjnych oraz zjawisk jednorazowych. We wrześniu rozszerzony został program darmowych leków (objął dzieci i młodzież do 18 r.ż. oraz osoby po 65 r.ż.) i zmalały opłaty radiowo-telewizyjne. Wyjątkowo letnia pogoda ograniczyła zaś wzrost cen odzieży i obuwia z kolekcji jesiennych. W październiku ten ostatni efekt został odwrócony. Z środowych danych GUS wynika, że odzież i obuwie podrożały o 3,3 proc. wobec września, gdy z kolei podrożały o 2,5 proc.
Inflacja ogółem, mierzona CPI, wyhamowała w październiku do 6,6 proc. z 8,2 proc. rok do roku. W dużym stopniu przyczynił się do tego spadek cen paliw związany z polityką marżową Orlenu przed wyborami. To, że inflacja bazowa nie zmalała tak wyraźnie, sugeruje, że w gospodarce wciąż utrzymuje się presja na wzrost cen związana z szybkim wzrostem płac i odradzającym się popytem konsumpcyjnym.