Bieżący wskaźnik ufności konsumenckiej (BWUK), który odzwierciedla oceny i oczekiwania gospodarstw domowych dotyczące ich sytuacji finansowej oraz stanu gospodarki, a także ich skłonność do dokonywania ważnych zakupów, wzrósł w październiku do -17,9 pkt z -20,3 pkt we wrześniu – podał w środę GUS. Wyżej wskaźnik ten był poprzednio w październiku 2021 r., gdy ustępowały obawy konsumentów związane z pandemią, a nie pojawiły się jeszcze nowe, związane z inflacją i wojną tuż za polską granicą. Dokładnie rok temu, w październiku 2022 r., BWUK wynosił -45,5 pkt, najmniej w ponad 22-letniej historii badań nastrojów konsumentów.
Fala optymizmu
Każdy odczyt BWUK poniżej zera oznacza, że więcej gospodarstw domowych raportuje pogorszenie swojej sytuacji finansowej i jej perspektyw niż poprawę. Patrząc z tej perspektywy, nastroje konsumentów są wciąż słabe. Z jednej strony, w kilku latach poprzedzających pandemię Covid-19 wskaźnik ten był powyżej zera. Z drugiej, do 2017 r. nawet w okresach boomów konsumpcyjnych był ujemny. A tak konsekwentnej i gwałtownej poprawy nastrojów, jak w minionych 12 miesiącach, GUS nie odnotował nigdy wcześniej. Stąd ekonomiści traktują te dane jako potwierdzenie prognoz, że w Polsce rozpoczyna się solidne odbicie popytu konsumpcyjnego. – Konsument będzie motorem odbicia gospodarki w najbliższych kwartałach – przyznają analitycy z Alior Banku.
Ekonomiści ankietowani przez „Parkiet” na początku października przeciętnie prognozowali, że w IV kwartale wydatki konsumpcyjne gospodarstw domowych zwiększą się o 1,3 proc. rok do roku, a w kolejnych kwartałach ich wzrost będzie przyspieszał do ponad 3 proc. Nie brakuje jednak prognoz, wedle których w II połowie 2024 r. popyt konsumpcyjny będzie już rósł w tempie zbliżonym do 5 proc. rok do roku. Taki scenariusz jest prawdopodobny przy założeniu, że w przyszłym roku obowiązywały będą nadal obniżona stawka VAT na podstawowe artykuły żywnościowe oraz częściowo zamrożone ceny energii elektrycznej. Utrzymanie przez rząd tych elementów tarczy antyinflacyjnej pozwoliłoby bowiem na spadek inflacji w II kwartale przyszłego roku w okolice 4 proc., co – przy obecnych prognozach wzrostu płac – oznaczałoby potężny wzrost siły nabywczej dochodów gospodarstw domowych.
Pewność zatrudnienia
To właśnie malejąca inflacja w warunkach szybkiego wciąż wzrostu płac jest główną przyczyną poprawy nastrojów konsumentów. We wrześniu wskaźnik cen konsumpcyjnych wzrósł o 8,2 proc. rok do roku, a przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw zwiększyło się – jak szacują ekonomiści – o 10,8 proc. rok do roku. To oznacza, że w ujęciu realnym płace wzrosły o około 2,5 proc., najbardziej od lutego 2022 r. Kolejne miesiące będą zaś pod tym względem nawet lepsze, bo inflacja będzie jeszcze hamowała, a wzrost płac, który we wrześniu stłumiła wysoka baza odniesienia sprzed roku, nieco przyspieszy.