Nowe prognozy zespołu analityków pod kierownictwem Michała Dybuły, opublikowane w czwartek, wskazują na wzrost PKB Polski w 2023 r. o 0,5 proc. po 5,1 proc. w 2022 r. Ten scenariusz od stycznia się nie zmienił. Nie odbiega też znacząco od oczekiwań większości ekonomistów.
Ten niemrawy wzrost aktywności w gospodarce w całym 2023 r. odzwierciedla w dużej mierze słabość popytu konsumpcyjnego w pierwszych miesiącach roku. W bieżącym kwartale w gospodarce rozpocznie się już ożywienie.
- Sądzimy, że po słabym początku roku polska gospodarka na wiosnę ponownie zacznie się rozpędzać. Najprawdopodobniej minęliśmy dołek, jeśli chodzi o siłę nabywczą wynagrodzeń, co wraz ze zwrotami nadpłaconego podatku PIT, niską stopą oszczędności oraz poprawiającymi się nastrojami gospodarstw domowych powinno wspierać wzrost konsumpcji. Jednocześnie odporność inwestycji w ubiegłym roku powinna korzystnie przełożyć się także na tegoroczne nakłady na środki trwałe – podkreślał na czwartkowej konferencji prasowej Michał Dybuła, główny ekonomista BNP Paribas BP.
Zdaniem analityków z BNP Paribas, w całym 2023 r. wydatki konsumpcyjne w Polsce realnie nie zmienią się, a wydatki inwestycyjne wzrosną o 3 proc. Odbicie konsumpcji w II połowie roku sprawi jednak, że bariera popytu w firmach, która zaczęła ostatnio narastać, zacznie się znów zmniejszać. To zaś sprawi, że przedsiębiorstwa będą gotowe spełniać żądania płacowe pracowników. To, jak tłumaczył na konferencji Marcin Kujawski, starszy ekonomista z BNP Paribas BP, będzie utrwalało inflację na podwyższonym poziomie.