– Mamy niewielki popyt wewnętrzny. Wzrost gospodarczy dopiero powyżej 4 procent może zacząć stwarzać presję inflacyjną. Nie widzę więc większych zagrożeń szybszym wzrostem cen – dodał. Sam prezes NBP Sławomir Skrzypek stwierdził, że coraz silniejszy złoty osłabia presję inflacyjną.

Większość ekonomistów jest zdania, że do podwyżek stóp procentowych dojdzie pod koniec 2009 r. Na to wskazywała zresztą lutowa projekcja inflacji, zgodnie z którą ceny zaczną szybciej rosnąć pod koniec 2010 r. – Uważam, że projekcja nie jest silnym argumentem za zacieśnieniem – stwierdził Bratkowski. Dodał, że nie widzi szans na zmianę nieformalnego nastawienia Rady w najbliższych miesiącach.

Członek RPP stwierdził również, że przedłużenie elastycznej linii kredytowej Międzynarodowego Funduszu Walutowego ma sens (NBP w komunikacie napisała, że nie wydaje się to potrzebne). – Linia jest substytutem rezerw walutowych, a jej koszt niewielki. I w odróżnieniu od rezerw nie jest obarczony ryzykiem kursowym, na którym NBP stracił w ostatnich latach wiele miliardów złotych i które jest powodem braku wpłat do budżetu – stwierdził Bratkowski.