Cieszę się, że NBP nareszcie zdaje sobie sprawę, że linia jest potrzebna – tak minister finansów Jacek Rostowski skomentował wtorkowy komunikat zarządu Narodowego Banku Polskiego.

Z komunikatu wynikało, że bank nie chce ponosić kosztów odnowienia linii kredytowej w Międzynarodowym Funduszu Walutowym. W ubiegłym roku za dostęp do 20,5 mld dolarów bank centralny zapłacił 52 mln dolarów.– Gdyby się okazało, że NBP by potrzebował pieniędzy z MFW, by bronić złotego, to ja nie będę im rachunku wystawiał – stwierdził wczoraj Jacek Rostowski w Radiu Zet.Stanowisko NBP w sprawie elastycznej linii kredytowej nadal jest jednak sceptyczne.

– Muszę powiedzieć, że poza ogólnymi deklaracjami, że ona by się nam przydała, nigdzie nie widzę argumentacji, która by jasno uzasadniała wzięcie tej linii. Są za to argumenty przeciwko. Rezerwy walutowe są spore – to jest już blisko 90 mld dolarów – powiedział „Parkietowi” Witold Koziński, wiceprezes banku centralnego. – Minister finansów nie ma żadnych kłopotów z finansowaniem deficytu. Płynność na rynku jest znaczna. Ale być może minister widzi jakieś potrzeby, których my nie dostrzegamy.

Jacek Rostowski powiedział też, że zależy mu na szybkiej obsadzie stanowiska szefa NBP. Poprzedni prezes Sławomir Skrzypek zginął w katastrofie pod Smoleńskiem.