Narodowy Bank Polski podał, że w ujęciu dwunastomiesięcznym ujemne saldo pozostało na takim samym poziomie jak w kwietniu tj. 1,8 proc. PKB. Deficyt w handlu towarami wyniósł 455 mln euro. Rynek spodziewał się wyniku na poziomie 297 mln euro, zaś deficyt miał sięgnąć według wyliczeń ekonomistów 400 mln euro. Eksport wyniósł 9,9 mld euro (+24,3 proc. w ujęciu rocznym), a import 10,3 mld euro (+29,6 proc.).
- Na rachunku finansowym zwraca uwagę relatywnie niski, w porównaniu do poprzednich miesięcy, napływ zagranicznych inwestycji bezpośrednich sięgający 257 mln euro i stosunkowy wysoki, biorąc pod uwagę skalę osłabienia złotego w maju, napływ zagranicznych inwestycji portfelowych 1,2 mld euro - podkreślają ekonomiści. - Niski poziom napływu FDI, to efekt jednorazowej transakcji sprzedaży przez nierezydenta akcji polskiego podmiotu (prawdopodobnie sprzedaż akcji PZU przez Eureko), które z kolei zostały w głównej mierze zakupione przez zagranicznych inwestorów portfelowych. W efekcie inwestycje nierezydentów w polskie udziałowe papiery wartościowe wyniosły w maju 866 mln euro, co jest rekordową wartością w historii miesięcznych danych o bilansie płatniczym.
Zdaniem Adama Antoniaka, ekonomisty banku BPH systematycznie rosnące roczne dynamiki eksportu pozwalają na utrzymywanie deficytu w handlu na relatywnie niskim poziomie. - Czynnikiem, który powinien wspierać eksport w kolejnych miesiącach jest wciąż słaby kurs złotego - wyjaśnia ekonomista. - Natomiast głównym zagrożeniem pozostaje spodziewane pogorszenie koniunktury na rynkach eksportowych w drugiej połowie roku. W dalszym ciągu szacujemy deficyt na rachunku obrotów bieżących w 2010 roku na 3 proc. PKB.
Z kolei Agnieszka Decewicz z Pekao SA uważa, że nadal należy się spodziewać dalszego stopniowego narastania deficytu na rachunku obrotów bieżących w kolejnych miesiącach. - W naszej ocenie na koniec roku deficyt stanowić będzie około 2 proc. PKB - wyjaśnia ekonomista.