Ożywienie przewidywali dopiero na przyszły rok. Teraz utrzymują dobre prognozy dla Polski na 2011 rok i nieznacznie podnoszą szacunek wzrostu z wcześniejszych 3,2 proc. do 3,3 proc.
Agencja utrzymuje jednocześnie stabilną pozycję ratingu dla Polski - dla obligacji rządowych wynosi on A2. Zawdzięczamy to stabilnej pozycji polskiej gospodarki oraz przekonaniu agencji Moody’s, że nasz deficyt będzie malał z 7,1 na koniec 2009 roku do 6,3 na koniec tego i 6,1 proc. PKB w końcówce 2011 roku.
Niestety jednocześnie są przekonani, że nie uda nam się zahamować wzrostu zadłużenia i już w przyszłym roku przekroczymy próg 55 proc. w relacji do PKB, czego za wszelką cenę chce uniknąć polski rząd. Moody's zakłada, że w tym roku dług Polski wzrośnie z 51 do 53,9 proc., by w przyszłym osiągnąć poziom 56,4 proc. PKB.
Analitycy agencji obawiają się, że wzrost gospodarczy w Europie będzie wolniejszy niż w przypadku reszty świata, co może przekładać się na ryzyko obniżenia ratingów dla niektórych krajów europejskich. Nie do końca też wierzy w powodzenie stosowanych powszechnie programów oszczędnościowych w większości przypadków bazujących na podwyżce podatków sugerując, że jedynym pewnym efektem będzie właśnie słabszy wzrost PKB.
Zdaniem Ernesta Pytlarczyka z BRE Banku charakterystyczna jest obawa analityków agencji Moody's przed negatywnymi skutkami zacieśnienia fiskalnego zwłaszcza w takich krajach jak Grecja, Portugalia i Hiszpania na wzrost gospodarczy. - Głębsza kontrakcja PKB może spowodować, ze wskaźnik długu do PKB wcale nie musi się poprawić - uważa Pytlarczyk.