Dlatego nie znalazła się w grupie krajów bliskich zakończenia transformacji systemowej – wynika z przedstawionego w piątek „Raportu o Transformacji" Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju. Dotyczy on krajów regionu, który przechodził i przechodzi zmiany ustrojowo-gospodarcze, i obejmuje m.in. Bułgarię, kraje bałtyckie i bałkańskie, Polskę, Węgry, Słowację, Ukrainę, Rosję, Kazachstan, Tunezję, Mołdawię i Turcję.
EBOiR do grupy prymusów zalicza republiki bałtyckie, Słowenię i Chorwację, która niedawno wstąpiła do Unii Europejskiej. – Rzeczywiście, Polska nie znalazła się w ścisłej czołówce, ale wyraźnie wyprzedziła Węgry. Przy tym same polskie władze przyznają, że prywatyzacja nie idzie tak szybko, jak powinna. Są napięcia w sektorze energii – powiedział „Parkietowi" Jeromin Zettelmeyer, który prezentował raport w Narodowym Banku Polskim. – Zgoda, rzeczywiście Polskę stać na wiele więcej, chociaż ogólna ocena wypadła na +/- 4 pkt, czyli najwyżej od czasu, kiedy rozpoczęto publikację raportu – dodał.
Autorzy publikacji zwracają uwagę na spowolnienie tempa wzrostu ekonomicznego w większości państw objętych badaniem. O ile w okresie przed kryzysem ekonomicznym (do 2009 r.) średnie tempo wzrostu wynosiło 5,2 proc. rocznie, o tyle obecnie wynosi 1,7 proc., a w latach 2013–2017 może wzrosnąć do najwyżej 2,3 proc. Oznacza to, że w praktyce państwa te tracą zdolność doganiania poziomu ekonomicznego Europy Zachodniej.
Powodem takiego stanu rzeczy jest, zdaniem ekspertów EBOiR, obserwowana od kilku lat rosnąca niechęć do reformowania gospodarki i systemu politycznego. Nawet jeśli pominąć skutki globalnego kryzysu ekonomicznego, to tempo wzrostu PKB w krajach objętych badaniem jest obecnie najniższe od 15 lat – spadło do około połowy dynamiki notowanej w 2008 r.