[b]Ostatnio spore kontrowersje wśród analityków budzi jedna pozycja w bilansie płatniczym – saldo błędów i opuszczeń. Część z nich mówi, że dla faktycznego zobrazowania salda obrotów bieżących – któremu bacznie przyglądają się inwestorzy – należałoby zsumować je właśnie z saldem błędów i opuszczeń. Wówczas deficyt wynosiłby nie ok. 3 proc. PKB, ale nawet 7 proc. PKB. Skąd bierze się tak duże saldo błędów i opuszczeń?[/b]
Statystyka bilansu płatniczego jest jedyną statystyką makroekonomiczną, która wprost pokazuje saldo błędów i opuszczeń. Czy ono jest wysokie – to pojęcie względne. W Unii Europejskiej co dwa lata prowadzone jest badanie jakości bilansu płatniczego. Saldo błędów i opuszczeń jest zestawiane z całkowitą wartością obrotów na rachunku bieżącym.
[b]Jak wypada Polska?[/b]
I w przypadku Polski ta relacja wynosiła w ostatnim badaniu, obejmującym lata 2007–2009, 8 proc. Są kraje, gdzie jest to nawet 15–18 proc. Oczywiście są też kraje, gdzie jest to 4–6 proc.
Bardzo niski wskaźnik mają kraje bardzo małe o stosunkowo słabo rozwiniętych obrotach z zagranicą, infrastrukturze finansowej, gdzie niewiele jest podmiotów dokonujących transakcji z zagranicą. Warto pamiętać, że miesięczny bilans płatniczy z założenia oparty jest częściowo na szacunkach i ma pokazywać kierunek zmian w transakcjach z zagranicą. To bilans kwartalny oparty na rozbudowanej próbie statystycznej powinien być punktem odniesienia dla dogłębnych analiz i ocen równowagi zewnętrznej.