– Oficjalnie opieramy się na ostatnich wyliczeniach, jakie opublikowaliśmy na swych stronach – dowiedzieliśmy się w departamencie analiz MF. – Można się jednak spodziewać, że wszystkie nieprzewidziane czynniki, z jakimi mamy obecnie do czynienia, wpłyną na poprawę wyniku na koniec roku.
Te nieprzewidziane czynniki to przede wszystkim bardzo wysoka inflacja, która w maju sięgnęła rekordowego od 10 lat poziomu 5 proc. rok do roku. Resort w budżecie założył, że średnio w całym roku nie przekroczy ona poziomu 2,3 proc. Ekonomiści uważają, że wyniesie grubo powyżej 3 proc.
W pierwotnych szacunkach nie brano też pod uwagę wyższej wpłaty z zysku NBP. Założono, że z tego tytułu budżet dostanie 1,7 mld zł, tymczasem wiadomo już, że bank centralny wpłaci do państwowej kasy ok. 6,2 mld zł.
– A to nie wszystko – dodaje Mateusz Szczurek, główny ekonomista ING. – Wyższe będą także wypłaty z dywidend po sprzedaży przez państwowe firmy Polkomtelu. Z tego tytułu do kasy państwa może wpaść dodatkowo około 3 mld zł.
Po pięciu miesiącach roku bardzo dobrze poradził sobie budżet państwa – deficyt okazał się niższy od zapisanego w harmonogramie o 6 mld zł. Wszystko dzięki wyższym wpływom podatkowym i niższym wydatkom. Sprawdziły się też oczekiwania resortu dotyczące zmniejszenia potrzeb pożyczkowych dzięki zbieraniu wolnych środków innych ministerstw i publicznych instytucji na konto ministra finansów. Przepis wszedł w życie z początkiem maja, a już na koniec miesiąca resort miał do dyspozycji prawie 14 mld zł z tego tytułu. Piotr Marczak, dyrektor Departamentu Długu Publicznego MF, ogłosił nawet, że ze względu na bardzo dobrą sytuację w zakresie płynności budżetu, nie będzie emisji bonów w całym trzecim kwartale. Wczoraj odwołał przetarg 52-tygodniowych bonów skarbowych, w którym zamierzał sprzedać papiery o wartości 300–800 mln zł.