Tymczasem wyższy PKB i wysoka inflacja spowodowały, że wpływy do budżetu też są wyższe. Resort finansów już dziś spekuluje – w całym roku deficyt może być nawet o 10 mld zł?niższy od zakładanych 40,2 mld zł.
Niższy od majowego poziom deficytu budżet zawdzięcza także nieplanowanej – wyższej o ok. 4 mld zł – wpłacie z zysku NBP. Poza tym rząd liczy każdy wydawany grosz – wydatki są niższe, niż wynikałoby to z harmonogramu.
I tak, po pierwszej połowie roku dochody państwa wynoszą 134,5 mld zł. Tymczasem zakładano, że będzie to 126,8 mld zł. Z kolei wydatki są o 4 mld zł niższe i sięgają 154,9 mld zł, a nie, jak wcześniej sądzono, 158,9 mld zł. – Wysoki popyt konsumpcyjny zapewnia wyższe wpływy podatkowe do kasy państwa – mówi Jarosław Janecki z Societe Generale. – To plus wpłata z zysku banku centralnego powoduje, że minister po raz pierwszy od dłuższego czasu nie ma problemu z wykonaniem budżetu.
Ekonomista podkreśla, że rezultaty przynosi także poprawa zarządzania publicznymi pieniędzmi, czyli ściąganie na konto ministerstwa wszelkich wolnych środków z innych resortów i publicznych instytucji. W czerwcu minister miał nawet większe zyski z tego tytułu, niż się spodziewał – w budżecie zapisał kwotę 19,8 mld zł, a na swoim rachunku ostatniego dnia miesiąca dysponował sumą 22,8 mld zł.
W ubiegłym miesiącu, kiedy po raz pierwszy podano, jakie efekty przynosi poprawa zarządzania płynnością sektora publicznego, w budżecie pojawiły się na koniec maja oszczędności na poziomie 13 988 mln zł. Piotr Marczak, dyrektor departamentu długu w Ministerstwie Finansów, zapowiedział wówczas, że ponadplanowe dochody budżetowe, napływ środków z konsolidacji zarządzania płynnością jednostek publicznych oraz dobra sprzedaż obligacji zbudowały wysoką rezerwę środków złotowych. Z tego powodu więc w czerwcu – oraz zapewne w całym trzecim kwartale roku – nie będzie przetargów bonów.