Oznacza to, że obligacje mające rentowność mniejszą niż zero są warte więcej niż połączone PKB Niemiec i Wielkiej Brytanii. Analitycy wskazują, że wielkość państwowego długu z negatywnymi rentownościami może się w nadchodzących miesiącach powiększać. Do tego „klubu" mogą dołączyć m.in. niemieckie obligacje dziesięcioletnie.
Rentowność niemieckich dziesięciolatek wynosiła w środę 0,14 proc. Rekordowo niski poziom osiągnęła ona w kwietniu 2015 r., gdy spadła do 0,049 proc. Analitycy Societe Generale spodziewają się, że do końca drugiego kwartału 2016 r. obniży się ona do minus 0,05 proc. Przyczynić ma się do tego wchodzące w życie w kwietniu powiększenie programu QE realizowanego przez Europejski Bank Centralny o 20 mld euro miesięcznie. Niemiecki dług o zapadalności do siedmiu lat ma już negatywną rentowność.
Prognozy analityków mówią również, że rentowność japońskich obligacji dziesięcioletnich, już znajdująca się na „negatywnym terytorium", może w nadchodzących miesiącach spaść jeszcze bardziej. W środę wynosiła ona minus 0,87 proc. Średnia prognoz analityków zebranych przez agencję Bloomberga mówi, że na koniec roku rentowność japońskich dziesięciolatek może wynieść minus 0,1 proc. Największego spadku spodziewają się eksperci Morgan Stanley MUFG Securities, którzy prognozują obniżenie się rentowności do minus 0,2 proc.
Obecnie 70 proc. japońskich obligacji rządowych ma ujemną rentowność. To skutek zarówno programu QE realizowanego przez Bank Japonii, jak i tego, że stopa depozytowa wynosi tam minus 0,1 proc.
– Bank Japonii zdominował rynek obligacji. Rentowności długo pozostaną bardzo obniżone – twierdzi Takafumi Yamawaki, strateg z JP Morgan Chase.