Coraz więcej trwałych składników w przejściowej inflacji

W USA inflacja w październiku sięgnęła najwyższego poziomu od ponad 30 lat. Inwestorzy wciąż wierzą, że szybki na całym świecie wzrost cen to zjawisko przejściowe, ale widać siły, które mogą go utrwalić.

Publikacja: 12.11.2021 05:08

Coraz więcej trwałych składników w przejściowej inflacji

Foto: Adobestock

Wskaźnik cen konsumpcyjnych (CPI) w USA wzrósł w październiku o 6,2 proc. rok do roku, po zwyżce o 5,4 proc. we wrześniu. Takiej inflacji w największej gospodarce świata nie było od początku lat 90. XX w.

Ekonomiści spodziewali się wprawdzie, że inflacja CPI w październiku przyspieszyła, ale przeciętnie szacowali, że tylko do 5,8 proc. Rzeczywisty odczyt przekroczył więc szacunki aż o 0,4 pkt proc. – Krótkoterminowa dynamika cen sugeruje, że inflacja na poziomie 7 proc. jest możliwa – ocenił James Knightley, ekonomista z ING,

Wyraźnie przyspieszyła też tzw. inflacja bazowa, nieobejmująca cen energii i żywności. Wyniosła w październiku 4,6 proc. rok do roku, po 4 proc. we wrześniu. To z kolei poziom najwyższy od lipca 1991 r.

Kontrola oczekiwań

Coraz szybszy wzrost cen konsumpcyjnych to zjawisko globalne. W środę dane dotyczące inflacji w październiku ukazały się nie tylko w USA, ale też m.in. w Czechach i Rumunii. W pierwszym z tych państw wskaźnik CPI wzrósł o 5,8 proc. rok do roku, najbardziej od października 2008 r., po zwyżce o 4,9 proc. miesiąc wcześniej. Ekonomiści spodziewali się wyniku na poziomie 5,5 proc. Z kolei w Rumunii inflacja sięgnęła aż 7,9 proc. rok do roku, po 6,3 proc. we wrześniu. To wynik najwyższy od czerwca 2011 r. Nieco lepsza jest sytuacja w strefie euro. W Niemczech inflacja wyniosła w październiku 4,5 proc. – zgodnie z wstępnym szacunkiem sprzed dwóch tygodni – po 4,1 proc. we wrześniu. To jednak i tak najwyższy odczyt od 1993 r.

GG Parkiet

– Nie ma znaczenia, kto kiedy i w jakiej skali zaczął podwyższać stopy procentowe. Wszyscy płyną teraz na tej samej globalnej fali tsunami popandemicznej inflacji. Gra banków centralnych toczy się o średnioterminowe perspektywy inflacji i zachowanie równowagi makroekonomicznej – zauważył na Twitterze Piotr Bujak, główny ekonomista PKO BP. Odniósł się tak do sytuacji w Czechach, gdzie bank centralny już od czerwca zaostrza politykę pieniężną, a w zeszłym tygodniu podwyższył swoją główną stopę procentową aż o 1,25 pkt proc., najbardziej od niemal ćwierć wieku, do najwyższego od 2008 r. poziomu 2,75 proc. Siłą rzeczy te zmiany nie mogły przełożyć się jeszcze na kondycję gospodarki. Ale nawet gdyby nastąpiły jeszcze wcześniej, inflacja dzisiaj nie byłaby istotnie niższa. Wszędzie na świecie stoją bowiem za nią te same siły: wzrost cen surowców, szczególnie energetycznych i rolnych, oraz zaburzenia w globalnych łańcuchach dostaw, które sprawiają, że podaż niektórych towarów nie nadąża za silnym odbiciem popytu.

Rozpędzony wzrost płac

Taki charakter inflacji sprawia, że większość ekonomistów – a także przedstawicieli banków centralnych – nadal jest przekonana, że nie będzie to zjawisko trwałe. Ankietowani przez agencję Bloomberga ekonomiści przeciętnie spodziewają się obecnie, że w połowie 2022 r. inflacja w USA znajdzie się w okolicy 3,5 proc., a pół roku później spadnie do 2 proc., czyli celu Rezerwy Federalnej. Tymi oczekiwaniami część analityków tłumaczy wypłaszczanie się krzywej rentowności obligacji skarbowych USA (zbliżanie się rentowności krótkoterminowych obligacji do rentowności obligacji długoterminowych).

W środowych danych z USA widać jednak sporo powodów do obaw, że inflacja zaczyna się utrwalać. James Knightley zwraca na przykład uwagę na to, że coraz szybciej rosną tzw. koszty schronienia (głównie ceny najmu nieruchomości), których waga we wskaźniku CPI to ponad 30 proc. W październiku zwiększyły się o 3,5 proc. rok do roku. – Zmiany kosztów schronienia są opóźnione o około 12–18 miesięcy względem zmian cen nieruchomości. A te ostatnie rosną obecnie w tempie 20 proc. rok do roku – wskazuje ekonomista z ING. Inflację utrwalać może też sytuacja na amerykańskim rynku pracy. Wskutek pandemii w USA istotnie zmalał poziom aktywności zawodowej, co sprawia, że tamtejsi pracodawcy mają coraz większe problemy z zapełnieniem wakatów. Konsekwencją jest przyspieszający wzrost płac i cen pracochłonnych usług.

Z podobnym zjawiskiem mamy do czynienia w Polsce. Jak podał w środę GUS, przeciętne wynagrodzenie w gospodarce narodowej wzrosło w III kwartale br. 9,4 proc. rok do roku, po zwyżce o 9,6 proc. w II kwartale. Poprzednio tak szybko płace rosły w 2008 r.

Gospodarka krajowa
Ludwik Kotecki, członek RPP: Nie wiem, co siedzi w głowie prezesa Glapińskiego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka krajowa
Kolejni członkowie RPP mówią w sprawie stóp procentowych inaczej niż Glapiński
Gospodarka krajowa
Ireneusz Dąbrowski, RPP: Rząd sam sobie skomplikował sytuację
Gospodarka krajowa
Sławomir Dudek, prezes IFP: Polska ma najwyższy przyrost długu w Unii
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka krajowa
Wydatki świąteczne wciąż rosną, choć wolniej
Gospodarka krajowa
NBP: Aktywa rezerwowe wzrosły o 21 proc. rdr w listopadzie