Wskaźnik cen konsumpcyjnych (CPI) w USA wzrósł w październiku o 6,2 proc. rok do roku, po zwyżce o 5,4 proc. we wrześniu. Takiej inflacji w największej gospodarce świata nie było od początku lat 90. XX w.
Ekonomiści spodziewali się wprawdzie, że inflacja CPI w październiku przyspieszyła, ale przeciętnie szacowali, że tylko do 5,8 proc. Rzeczywisty odczyt przekroczył więc szacunki aż o 0,4 pkt proc. – Krótkoterminowa dynamika cen sugeruje, że inflacja na poziomie 7 proc. jest możliwa – ocenił James Knightley, ekonomista z ING,
Wyraźnie przyspieszyła też tzw. inflacja bazowa, nieobejmująca cen energii i żywności. Wyniosła w październiku 4,6 proc. rok do roku, po 4 proc. we wrześniu. To z kolei poziom najwyższy od lipca 1991 r.
Kontrola oczekiwań
Coraz szybszy wzrost cen konsumpcyjnych to zjawisko globalne. W środę dane dotyczące inflacji w październiku ukazały się nie tylko w USA, ale też m.in. w Czechach i Rumunii. W pierwszym z tych państw wskaźnik CPI wzrósł o 5,8 proc. rok do roku, najbardziej od października 2008 r., po zwyżce o 4,9 proc. miesiąc wcześniej. Ekonomiści spodziewali się wyniku na poziomie 5,5 proc. Z kolei w Rumunii inflacja sięgnęła aż 7,9 proc. rok do roku, po 6,3 proc. we wrześniu. To wynik najwyższy od czerwca 2011 r. Nieco lepsza jest sytuacja w strefie euro. W Niemczech inflacja wyniosła w październiku 4,5 proc. – zgodnie z wstępnym szacunkiem sprzed dwóch tygodni – po 4,1 proc. we wrześniu. To jednak i tak najwyższy odczyt od 1993 r.