Wrzesień, czyli w teorii najsłabszy miesiąc roku na giełdach, jest już za nami. Można powiedzieć, że tym razem obyło się na szczęście bez poważniejszych turbulencji na rynkach akcji (choć przed nami jeszcze dość problematyczny pod tym względem październik).
Jeśli już doszukiwać się jakiegoś wpływu sezonowości, to można go znaleźć w ujęciu relatywnym. I dotyczy to nie tylko samego września, ale całego zalecenia „sell in May and go away”.
Współczynniki siły relatywnej zarówno naszego rodzimego wskaźnika WIG, jak i niemieckiego indeksu DAX względem amerykańskiego S&P 500 szczyty ustanowiły jeszcze w kwietniu i od tego czasu się korygują.
W trakcie września znalazły się nawet najniżej od ponad pół roku. Trzeba też jednak przyznać, że mają się z czego korygować – jeszcze w kwietniu nasz rodzimy rynek był przecież najsilniejszy względem amerykańskich akcji od ponad pięciu lat, czemu towarzyszył nagły przypływ gorących uczuć inwestorów ogólnie wobec rynków Europy.
Jakkolwiek możliwe, że w słynącym ze zmienności październiku ta trwająca od kilku miesięcy korekta będzie jeszcze kontynuowana, to jednocześnie z sezonowego punktu widzenia jest szansa, że później trend zacznie na nowo ulegać odwróceniu.