Kolor czerwony nie opuszcza warszawskiej giełdy w ostatnim czasie. Piątkowa sesja była już czwartą z rządu zakończoną przez WIG20 na minusie.
Po raz kolejny byki od początku notowań zostały zepchnięte do defensywy. Znamienny jest też fakt, że w ciągu całej sesji ani razu WIG20 nie znalazł się na plusie. Po raz kolejny jednak wpisywało się to w nastroje panujące na innych rynkach, gdzie również dominował kolor czerwony.
Na GPW świecił on z różnym natężeniem. Jego najintensywniejszy odcień widzieliśmy przed startem notowań na Wall Street. Wtedy to WIG20 spadał prawie 1 proc. i niebezpiecznie zbliżył się do okrągłego poziomu 2500 pkt. Na szczęście początek sesji na rynku amerykańskim przyniósł wzrosty, a to dodało także nieco animuszu kupujący w Warszawie. Część strat udało się dzięki temu odrobić na ostatniej prostej notowań, ale WIG20 i tak zakończył dzień 0,5 proc. pod kreską. Tym razem przed przeceną nie udało się obronić średnim i małym spółkom. mWIG40 stracił 0,2 proc., zaś sWIG80 1 proc.
Czytaj więcej
Ostatnie zachowanie rynku ostrzega przed możliwym powrotem baribali na parkiet. Powtórka sprzed 10 miesięcy jest całkiem realna – zwraca uwagę w komentarzu Piotr Neidek, analityk BM mBanku.
Cały ydzień na GPW także trudno zaliczyć do udanych. Co prawda jeszcze na jego początku wydawało się, że WIG20 może przebić poziom 2600 pkt. Później jednak to podaż przejął inicjatywę i indeks stracił w ciągu tygodnia niecałe 2 proc. Mamy korektę, chociaż wciąż bardzo łagodną.