Jednym z ciekawszych wskaźników opisujących sentyment na amerykańskim rynku akcji jest pozycja netto dużego kapitału spekulacyjnego (NonCommercials) na kontrakcie E-mini S&P 500. Jak wynika to z cotygodniowych raportów Commitments of Traders, od końca maja podniosła się ona z najniższej w 25-letniej historii wartości minus 434 tys. do minus 207–209 tys. w pierwszej połowie lipca, po czym poprzedni tydzień przyniósł ponowny spadek do minus 264 tys. W pierwszej kolejności należy podkreślić, iż do tej pory minima pozycji netto poniżej granicy minus 200 tys. były budowane ośmiokrotnie, co przeciwnie do narastających oczekiwań kontynuacji spadków, aż siedem razy zbiegło się z rozpoczęciem większych fal wzrostowych na rynku akcji. Jedynym wyjątkiem był rok 2007, kiedy duży kapitał spekulacyjny trafnie rozpoznał zbliżający się długotrwały rynek niedźwiedzia. Oczekiwania te były przy tym wyjątkowo zdecydowane, bo pozycja netto przekroczyła wówczas granicę minus 400 tys., co do maja stanowiło historycznie najniższą wartość tej zmiennej. Na tej podstawie można zaryzykować tezę, iż o ile duży kapitał spekulacyjny w swoich jednomyślnych decyzjach najczęściej się myli, o tyle wyjątki od tej reguły mają charakter spektakularny. I tu pojawia się pytanie, czy wobec odnotowanej z końcem maja rekordowej przewagi grających na spadek nie mamy przypadkiem do czynienia z sytuacją podobną do roku 2007?