Poniedziałkowa siła naszego rynku okazała się być nieco na wyrost. We wtorek nasz parkiet wrócił już do szeregu. To co udało się ugrać w poniedziałek, trzeba było oddać we wtorek. Jeszcze sam początek notowań nie zwiastował problemów. WIG20 rozpoczął sesję nawet na plusie, chociaż był on raczej symboliczny. Szybko jednak też okazało się, że początkowe zapędy popytu były na wyrost. Wystarczyła w zasadzie godzina aby indeks największych spółek wrócił do punktu startowego. Kolejne godziny handlu zamieniły się w męczący trend boczny, z lekką przewagą niedźwiedzi. To jednak też dobrze wpisywało się w nastroje jakie panowały na innych europejskich rynkach. Tam również brakowało zdecydowania, chociaż w odróżnieniu od Warszawy, przewagę miały jednak niedźwiedzie.

W drugiej części notowań rynki czekały przede wszystkim na sygnał ze strony Wall Street. Kontrakty na amerykańskie indeksy zyskiwały na wartości, co mogło zwiastować udaną albo chociaż neutralną końcówkę notowań w Europie. Tak też było z jednym zastrzeżeniem. Nie dotyczyło to rynku polskiego. Kiedy amerykański kapitał wszedł do gry u nas zaczęła się wyprzedaż akcji.

W pewnym momencie WIG20 tracił już blisko 2 proc. przez co nasz indeks znalazł się na szarym końcu europejskiej stawki. Co prawda na ostatniej prostej byki podjęły ostatnią próbę ataku, ale wystarczyło to tylko na ograniczenie strat. WIG20 ostatecznie stracił 1,4 proc. W tym tygodniu na razie zrobiliśmy więc jeden krok w przód, a później krok w tył. Spadkowej stawce w gronie największych spółek przewodził CD Projekt. Akcje tej firmy zostały przecenione o ponad 3 proc. Korekta ostatnich wzrostów w przypadku tej spółki, trwa więc w najlepsze.