Jastrzębie zagranie EBC, który postraszył inwestorów wizją dalszych mocnych podwyżek stóp procentowych i rozpoczęciem od marca redukcji swego bilansu („ilościowe zacieśnianie”) mimo obaw recesyjnych, okazało się jednym z pretekstów do schłodzenia nastrojów na giełdach po entuzjastycznym, jesiennym rajdzie.

Amerykański S&P 500 ma za sobą nieudany atak na linię bessy, łączącą serię lokalnych górek począwszy od stycznia. Rynkowe niedźwiedzie wskazują, że szybkie cofnięcie w dół na Wall Street idealnie wpisuje się w widoczną cały czas niepokojącą analogię z zachowaniem indeksu w 2008 roku. Ta analogia sugeruje, że największy ruch spadkowy dopiero przed nami.

Przed potencjalnie najgłębszym od 2008 roku spadkiem zysków spółek w przyszłym roku ostrzegł właśnie Mike Wilson z Morgan Stanley, którego wcześniejsze prognozy najlepiej „wstrzeliły się” w tegoroczną przecenę na Wall Street. Trzeba przyznać, że jak na razie skala obniżek szacunków zysków korporacji była dość ograniczona i wyniosła wg naszych obliczeń ok. 4 proc., podczas gdy w trakcie poprzednich czterech recesji cięcia prognoz wyniosły średnio ponad 20 proc. (w 2008 – aż 40 proc.).

Najbardziej pocieszające jest to, że wizja recesyjnej przeceny akcji w przyszłym roku jest już tak rozpowszechniona, że paradoksalnie pojawia się przestrzeń do pozytywnych niespodzianek.