W poprzednim komentarzu pozwoliłem sobie na brawurową tezę, że czynniki geopolityczne zepchnęły na dalszy plan inflację. Rzecz jasna inflacji nie da się zepchnąć na drugi plan, zwłaszcza jeśli jest wysoka. Chodziło mi o to, że to czynniki geopolityczne obecnie najmocniej kształtują oczekiwania inflacyjne, przede wszystkim za sprawą surowców.

W ciągu ostatniego tygodnia dwie najważniejsze krzywe rentowności obligacji, amerykańska i niemiecka, przesunęły się niemal równolegle w górę, poczynając od punktu dwuletniego o 30–40 punktów bazowych. Krótki koniec krzywych pozostaje zakotwiczony oczekiwaniami co do stóp polityki pieniężnej, natomiast wzrosty rentowności na dłuższym końcu mówią nam o oczekiwaniu wyższej inflacji. Czynnikiem stającym za wzrostem tych oczekiwań są oczywiście ceny surowców.

Gwałtowne wzrosty rentowności z ostatnich dni to kontynuacja zjawiska obserwowanego od początku roku. Rentowności dziesięcioletnich obligacji skarbowych USA i Niemiec są obecnie o 0,5 proc. wyższe niż na koniec 2021 roku. To, iż geopolityka wyrosła na najważniejszy czynnik kształtujący stopy, widać po różnicy między rynkami rozwiniętymi i wschodzącymi. W tym roku indeks obligacji rządowych USA spadł o 3,8 proc., natomiast nominowanych w USD obligacji EM o 10,2 proc. Obligacje wysokodochodowe w USD firm z rynków rozwiniętych straciły 5,6 proc.