Informacje o pojawieniu się na Dalekim Wschodzie epidemii SARS po raz pierwszy opublikowane zostały w marcu 2003 r., czyli w pierwszych dniach kilkudziesięcioprocentowej zwyżki cen akcji. Również pojawiające się raz po raz od 2003 roku alarmistyczne informacje o groźbie związanej z ptasią grypą nie przeszkodziły w hossie z lat 2003-2007. Rzeczywiście, od ostatniej pandemii grypy - grypy "Hongkong" z 1968 roku (1 mln ofiar) - minęło już sporo czasu, a epidemia o tych rozmiarach z pewnością wywołałaby na świecie zauważalne konsekwencje gospodarcze, ale nie wydaje się, by rynek przejmował się utrzymanymi w sensacyjnym tonie doniesieniami mediów.

Indeksy pomimo utrzymującego się od miesiąca braku dynamiki pełzną do góry, zbliżając się do poziomów oporów wyznaczonych przez lokalne szczyty z początku stycznia. Na WIG20 ten naturalny cel trwającej od lutego zwyżki (szczyt z 6 stycznia to 1920 pkt) jest podkreślony przez fakt przebywania na tym poziomie zarówno opadającej linii trendu poprowadzonej przez szczyty indeksu z października i grudnia 2007 r. oraz maja, sierpnia i września 2008 r., jak również opadającej średniej 200-sesyjnej, stanowiącej klasyczny opór w bessie.

Gdyby do obecnej sytuacji odnieść doświadczenia z fal wzrostowych następujących po trzech największych załamaniach cen akcji na GPW (z lat 1994-1995, 1997-1998 oraz 2000-2001), to - po uśrednieniu ścieżki tych historycznych zwyżek - otrzymujemy wniosek, że WIG20 "powinien" dotrzeć w ciągu 3-4 miesięcy od początku wzrostów do strefy 1886-1906. Bliskość tej strefy, która na podstawie różnych szacunków jawi się jako potencjalny cel zwyżki, trochę niepokoi. Jest to dystans już ponad dwukrotnie mniejszy niż krótkoterminowe ryzyko, które obecnie można szacować na około 16 proc.

O ile jeszcze w marcu niektóre miary nastrojów na rynku amerykańskim osiągały skrajnie niskie wartości, dając kontrariańsko nastawionym spekulantom sygnał zainteresowania się akcjami (np. sondaż AAII na najniższym poziomie od 1990 roku), o tyle z podobną - choć nie tak skrajną - sytuacją mamy do czynienia obecnie na rynku amerykańskich obligacji skarbowych.

O ile marzec był najlepszym miesiącem w historii TIPS (obligacji rządu USA indeksowanych inflacją; wzrost ponad 6 proc.), o tyle najgorsza od sześciu lat 4-miesięczna stopa zwrotu z obligacji (tu dane dla kontraktu futures na 30-latkę; -12,9 proc.) przełożyła się na spadek Consensus Bullish Sentiment wobec amerykańskich obligacji do najniższego poziomu od czerwca 2007 r. W ciągu minionych kilku lat tak niski poziom nastrojów był zawsze dobrym sygnałem do zakupu amerykańskich obligacji skarbowych. Ze względu na wysoką ujemną korelację cen akcji i obligacji w USA (-0,85 od 2007 r.) jest to sygnał ostrzegawczy dla akcji.