Od 2007 r. analogiczne jednodniowe krachy pojawiały się 4-krotnie w dnach lokalnych fal spadkowych (16.08.07, 21.01.08, 20.11.08 i 17.02.09) i tylko raz (29.09.2008) taka panika sygnalizowała początek miesięcznego spadku cen o 1/3.
Na rynku zdaje się dominować oczekiwanie na pogłębienie korekty do poziomu 1600 (to nastąpiłoby zapewne, gdyby kolejne wsparcie na 1800 zostało przełamane w stylu podobnym do tego, który towarzyszył pokonaniu 1900), czy nawet spadki indeksów poniżej dołków bessy z I kw. ("piąta fala"). Osobiście mocno w to wątpię, oczekując, że skończy się na "straszeniu" przebiciem wsparcia na 1800. Wszystko wskazuje na to, że w sierpniu dynamika roczna krajowej produkcji przemysłowej wyjdzie na plus, co historycznie spójne byłoby z WIG20 bliższym raczej 2400 niż 1600 (nie mówiąc już o 1300).
Obserwowana w okresie minionych 2 lat cykliczność rynku (lokalne minima z lutego/marca 2009, października/listopada 2008, lipca 2008, marca 2008, listopada 2007 oraz sierpnia 2007) sugeruje, że czasu na dokończenie obecnej fali spadkowej nie ma już wiele: początek lipca to oczekiwany termin następnego minimum.
Obecna sytuacja na rynku i w gospodarce jest dokładnym odpowiednikiem analogicznych momentów ze stycznia 2002 roku, kwietnia 1999 roku i maja 1995 roku. W każdym z tych czterech przypadków - łącznie z obecnym - byliśmy w kilka miesięcy po zakończeniu poważnej trwającej przynajmniej rok fali bessy.
W ciągu tych kilku miesięcy wzrost rynku o kilkadziesiąt procent doprowadzał do przełamania ciągle opadającej średniej 200-sesyjnej. Wzrosty te były reakcją rynku na początek oczekiwanego ożywienia w gospodarce, którego nadejście sygnalizowane było przez wzrost dynamiki indeksu wskaźników wyprzedzających OECD dla Polski. Przypadki z czerwca 2009 i stycznia 2002 łączy dodatkowo fakt przełamania linii trendu spadkowego.