W naszym przypadku poniedziałkowe notowania znów mogły utwierdzać w takim przekonaniu. Był to kolejny już dzień próby powrotu ponad przełamane wsparcie w strefie 30,5-31 tys. pkt dla WIG. Znów nie udało się to.
Zakończyliśmy dzień na poziomie 30,5 tys. pkt i tym samym podejrzenia co do tego, że mamy do czynienia z ruchem powrotnym po przełamaniu w minionym tygodniu tej krótkoterminowej bariery, umocniły się. Jednocześnie widać chęć zachowania, jak największych zysków z tego najbardziej udanego kwartału od połowy 2007 r. Ułatwia to wyraźny spadek aktywności inwestorów. Widoczny jest u nas, ale także w Ameryce. Wczorajszy wzrost nastąpił przy znacznie mniejszych obrotach niż piątkowe.
Strojenie okien, które zresztą widać też na rynku surowców, czy dolara (zachowują się ostatnio tak, jak w całym kwartale), może być widoczne jeszcze dziś, ale od połowy tygodnia zacznie się już „normalna” gra. Inwestorzy wraz z rozpoczęciem III kwartału zaczną sobie też zapewne coraz odważniej stawiać pytanie o to, jaka będzie skala ożywienia gospodarczego, na które oczekiwania wywindowały tak mocno notowania akcji na wiosnę. Wymowny w tym kontekście jest przykład sektora bankowego, w którym poprawa sytuacji przybrała wątpliwą formę. Jako przykład przezwyciężania kryzysu w branży bankowej na świecie wskazuje się większe emisje akcji, które pozwalają bankom na zarabianie większych pieniędzy. Jednak w przypadku trzech największych amerykańskich instytucji, JP Morgan, Goldman Sachs oraz Morgan Stanley, duża część emisji jest plasowaniem własnych walorów. W przypadku pierwszej firmy sprzedaż własnych akcji odpowiada za 19% całkowitej sprzedaży akcji przez ten podmiot. Dla Goldman Sachs jest to 22%, a dla Morgan Stanley aż 27%. Jednocześnie w skali globalnej nowe emisje akcji banków stanowiły 37% wszystkich emisji. Instytucje finansowe podwyższały kapitał, by mieć środki na zwrot środków pomocowych otrzymanych wcześniej od państwa. Ożywienie w tym względzie jest więc pozorne.
Ten przykład jest ostrzeżeniem przed kruchością poprawy na innych frontach walki z kryzysem. Jego przezwyciężanie nie przychodzi łatwo.
Kolejny miesiąc sprzedaż detaliczna w strefie euro pozostawała pod presją. Obrazujący aktywność w tym względzie wskaźnik PMI pozostał w czerwcu poniżej bariery 50 pkt, oddzielającej wzrost od spadku. Kończący się miesiąc przyniósł jednocześnie niewielką poprawę w porównaniu z poprzednim miesiącem, ale nie udało się przy tym przekroczyć kwietniowego poziomu. Pozostajemy zatem z dylematem, czy ostatnie dwa miesiące są zalążkiem powrotu mocniejszego regresu w sprzedaży detalicznej, będącego obiciem rosnącego bezrobocia, czy jednak wpisują się w trend poprawy, zapoczątkowany w grudniu 2008 r. Wakacyjne miesiące powinny dać odpowiedź.