Zyski były jednak symboliczne. Na rynkach akcji widać coraz większe rozczarowanie brakiem informacji, które potwierdzałyby wychodzenie głównych gospodarek z recesji.
Miniony tydzień okazał się już trzecim spadkowym dla światowych indeksów. Notują one zatem najsłabszy okres od marca, czyli od początku odbicia od dna bessy. Powrotu do windowania indeksów trudno się jednak spodziewać pod nieobecność danych makro, które dawałyby nadzieję na wyraźną poprawę sytuacji w głównych gospodarkach w drugim półroczu.
Czwartkowe tąpnięcie nastąpiło pod presją rozczarowujących wieści z amerykańskiego rynku pracy. W piątek gracze w Europie skupili się na danych dotyczących sprzedaży detalicznej i koniunktury w sektorze usług na Starym Kontynencie. Oba raporty znowu okazały się rozczarowujące, zwłaszcza sprzedaż, która spadła w maju w strefie euro o 0,4 proc., dwa razy bardziej, niż prognozowano. A widoków na poprawę nie ma, bo banki wciąż skąpią na kredyty, a bezrobocie rośnie.
Złe dane o sprzedaży detalicznej wpłynęły na spadki cen akcji sieci handlowych (papiery niemieckiego Metra staniały o ponad 2,5 proc.). Taniały też akcje niektórych spółek energetycznych. Stosunkowo dobrze radziły sobie natomiast w notowaniach niemieckie banki, Deutsche i Commerzbank, którym pomogło przyjęcie ustawy o powoływaniu "złych banków".
Skoro informacje gospodarcze nie są dobre, inwestorom wypada mieć nadzieję na dobre wieści ze spółek. W?USA w przyszłym tygodniu rozpoczynają one publikację wyników za II?kwartał, więc okazji do sprawiania przez nie niespodzianek będzie sporo.