WIG zyskał 0,6 proc. Ani popyt, ani podaż nie były w przygniatającej przewadze, co widać także w statystykach sesji - nad plusie dzień skończyło 53 proc. spółek, pod kreską - 36 proc.
Mimo braku spektakularnych zmian notowań, z technicznego punktu widzenia nie ma najmniejszych wątpliwości co do kierunku trendu. Tendencja jest wzrostowa we wszystkich głównych ramach czasowych - zarówno w krótkim terminie (WIG jest wciąż tylko o krok od tegorocznego, zanotowanego w poniedziałek szczytu), średnim (indeks jest powyżej czerwcowego maksimum), a także długim (WIG jest najwyżej od przeszło 9 miesięcy, a także powyżej rocznej średniej kroczącej).
Chociaż w krótkim terminie wydarzyć się może właściwie wszystko (jest to najmniej przewidywalny horyzont inwestycyjny), to aby doszło do negatywnego przełomu w średnim terminie, nie wystarczyłoby chwilowe tąpnięcie. Kluczowym poziomem wsparcia dla WIG-u jest 29-29,5 tys. pkt. Na strefę tę składają się: styczniowy szczyt, majowy dołek (czyli poziomy, które uchroniły rynek przed pogłębieniem korekty spadkowej na początku lipca) oraz dołek z początku lipca. Przebicie tego wsparcia wymagałoby przeceny prawie o 15 proc. Dopiero wtedy pojawiłyby się sygnały załamania trendu zwyżkowego.
O wiele mniejsze znaczenie ma natomiast czerwcowy szczyt (32363 pkt). Wbrew obiegowym opiniom, ewentualny spadek WIG-u poniżej ostatniego lokalnego maksimum nie oznaczałby z formalnego punktu widzenia załamania trendu. Byłby to co najwyżej sygnał jego osłabienia. Do takiego wniosku prowadzi zresztą analiza tego, co wydarzyło się w drugiej połowie czerwca. Pesymiści byli wówczas skłonni ogłosić koniec trendu zwyżkowego, gdy tylko WIG cofnął się poniżej majowego szczytu. W istocie jednak trend ten ostatecznie się obronił, a rację mieli ci, którzy obstawiali kluczowy poziom wsparcia, jakim był majowy dołek.
Teoretycznie problemy z kontynuacją zwyżki mogą być związane z rozpoczynającym się sezonem publikacji wyników finansowych firm. Prawdopodobnie - wzorem IV kw. 2008 i I kw. br. - będziemy bowiem mieli do czynienia z dalszym wyraźnym pogorszeniem rezultatów w ujęciu rok do roku. Przyczyna jest prosta - w II kw. dane makro nadal były głęboko na minusie.