Czy ta reguła sprawdza się w rzeczywistości? Aby to sprawdzić, stworzyliśmy Indeks Obligacyjny obrazujący notowania czterech funduszy obligacji o największych aktywach (Arka BZ WBK Obligacji, ING SFIO Obligacji 2, Pioneer Obligacji, PKO/CS Obligacji) oraz Indeks Pieniężny obejmujący cztery największe fundusze pieniężne (Arka BZ WBK OK FIO, KBC Gamma SFIO, Pioneer Pieniężny, UniWIBID SFIO).
Przeanalizowaliśmy ich zmiany w ostatnich sześciu latach (taki okres jest wystarczający, by obejmował całą historię notowań wszystkich ośmiu funduszy). Wnioski są nieco zaskakujące. Oba indeksy idą praktycznie łeb w łeb, jeśli chodzi o zyski dla inwestorów. Średnia składana roczna stopa w przypadku Indeksu Obligacyjnego to 4,4 proc., a w przypadku Indeksu Pieniężnego – 4,7 proc. Różnica jest więc symboliczna.
Jest to o tyle zaskakujące, że fundusze obligacji cechowały się znacznie większym ryzykiem, co z kolei potwierdza wspomnianą na wstępie teorię. Tzw. odchylenie standardowe miesięcznych zmian Indeksu Obligacyjnego wyniosło 0,9 proc. i było ponad cztery razy większe niż w przypadku Indeksu Pieniężnego, który, jak widać na wykresie, cechuje się niewielką zmiennością.
W tej sytuacji pojawia się pytanie – po co zawracać sobie głowę bardziej ryzykownymi funduszami obligacji, skoro na dłuższą metę nie przynoszą zysków większych niż bardzo bezpieczne fundusze pieniężne? Albo te pierwsze są zarządzane bardzo słabo, albo te drugie są zarządzane wyjątkowo dobrze. Pocieszające jest to, że zdarzają się okresy, kiedy fundusze obligacji wypadają lepiej niż pieniężne. Tak było w II połowie 2008 r. (z krótką przerwą na październikową panikę na rynkach finansowych), a wcześniej – w II połowie 2004 r. i w I połowie 2005 r.
Niestety ani fundusze obligacji, ani pieniężne nie pozwalają w długim okresie na powiększanie realnej (po uwzględnieniu inflacji) wartości pieniędzy. Jedynie na pierwszy rzut oka stopy zwrotu z funduszy są wyższe od wskaźnika inflacji (który w minionych 6 latach wyniósł przeciętnie 3 proc. w skali roku).